Ktoś podpalił głowę mieszkańcowi Gorzowa? Mężczyzna kłamał
Wolontariusze Jedzenia Zamiast Bomb, jedna z mieszkanek Gorzowa Wielkopolskiego i media starały się pomóc mężczyźnie, który twierdził, że podpalono mu głowę, ale okazało się to nieprawdą. 64-letni bezdomny powiedział, że został zaatakowany przez grupę mężczyzn w wieku ok. 20 lat, którzy nie mieli nie tylko spalić mu czapkę i włosy, ale również wykręcić mu ręce i przytrzymywać. Napastnicy mieli to ponadto nagrywać, by później uciec z miejsca zdarzenia. Dzięki pomocy ludzi dobrej woli poszkodowany otrzymał odpowiednie leki i opatrunki, a sprawę ataku zgłosił na policję w Gorzowie Wielkopolskim, ale mundurowym udało się ustalić faktyczny przebieg zdarzenia, do którego doszło ok. miesiąc temu.
- Dzięki zgromadzonym dowodom, udało się ustalić, że na bulwarze nie doszło do podpalenia głowy bezdomnego. Z relacji innych osób wynika, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z ogniem w namiocie, w którym mężczyzna nocował. Policjanci dotarli do tego miejsca. Były tam szczątki spalonego namiotu oraz rzeczy osobistych. Mężczyznę po raz drugi przesłuchali policjanci. W świetle przedstawionych mu dowodów zmienił wersję wydarzeń. Z ustaleń wynika, że 64-latek na przełomie lutego i marca przebywał w namiocie, który uległ zapłonowi. To właśnie podczas tego pożaru spaleniu uległy jego włosy - informuje komisarz Grzegorz Jaroszewicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.