Przypomnijmy - o pani Jadzi zrobiło się głośno na początku marca ubiegłego roku. Filmik z jej udziałem był tak powszechny, że nie można go było znaleźć chyba tylko w lodówkach. Lek. med. Jadwiga Caban-Korbas, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Słubicach, stała się gwiazdą internetu po tym, jak w niezwykle szczegółowy sposób opisywała zawiłą sytuację rodzinną pierwszego polskiego pacjenta zakażonego koronawirusem. Cała Polska próbowała zrozumieć, kto jest żoną pana Mieczysława, mieszkańca położonej niedaleko Słubic Cybinki. W niedużej miejscowości po diagnozie przed rokiem wybuchła panika.
ZOBACZ TEŻ: Twardy lockdown w województwie lubuskim?! To możliwe!
- Cybinka podobno wygląda jakby ją korniki zżarły, a przynajmniej Biedronka w Cybince. Więc proszę państwa, jak macie takie zapasy, to trzymajcie na gorsze czasy, a na razie póki się nic nie dzieje, to zwykła chemia domowa Wam wystarczy - mówiła wówczas "pani Jadzia".
Luzacki styl pani Jadwigi sprawił, że niektóre osoby były wprost zachwycone jej postawą. Inni jednak nie podzielali tej sympatii, twierdząc, że doświadczona lekarka zachowała się nieprofesjonalnie. Główny Inspektorat Sanitarny chciał odwołania Caban-Korbas, ale ostatecznie szefowa sama zrezygnowała. Starostwo podkreślało, że wszyscy są bardzo zadowoleni z pracy Caban-Korbas, a specyficzny styl wypowiedzi nie ma nic wspólnego z niewątpliwymi kompetencjami i wiedzą, jakie posiada. Caban-Korbas po niemal roku postanowiła wyjaśnić powody odejścia w rozmowie z reporterami "Uwagi TVN". Te nie są zawiłe.
- I tak by mnie wywalili, bo ja bym nie wykonywała ślepo poleceń - mówi dr Caban-Korbas cytowana przez "Uwagę".
Była już szefowa słubickiego sanepidu wymieniła też szereg zarzutów pod adresem rządzących, którzy - jej zdaniem - nie poradzili sobie odpowiednio z koronawirusem.
- Nie zgadzam się z karaniem ludzi i z tym, że wymaga się, żeby Sanepid był policją sanitarną. To jest po prostu niehumanitarne w okresie, kiedy ludzie tracą pracę i dorobek życia. Nie tędy droga. Nie zgadzam się również z tym, że ukryto lekarzy rodzinnych i leczą teraz przez telefon. Uważam, że w tym czasie szczególnie powinni przyjmować ludzi osobiście. Moim zdaniem również lockdown niczego nie załatwia, to jest ucieczka na moment - wymienia Jadwiga Caban-Korbas podczas wywiadu z TVN.
Pani Jadwiga wyjaśniła ponadto powody, dla których dokładnie opisywała sytuację rodzinną "pacjenta zero". Jak przyznała, było to z pożytkiem dla społeczeństwa, a dokładna relacja z życia łóżkowego mężczyzny miała uzmysłowić Polakom, w jaki sposób można zarazić się koronawirusem.
- Ten smaczek był potrzebny, żeby lokalna społeczność zrozumiała, że moje zaopiekowanie się pacjentem i kontaktami z nim, gwarantują im bezpieczeństwo. Chciałam, żeby wiedzieli, że nie muszą obawiać się kontaktów, że nie muszą wydzwaniać do tej pani, żeby jej naubliżać czy ją zastraszać. Chciałam, żeby ludzie wiedzieli, że oni są pod jednym dachem, ale nie mają ze sobą bezpośredniego kontaktu - podkreśla.
Jadwiga Caban-Korbas mieszkała razem z mężem przez 30 lat w Słubicach. Po odejściu z pracy małżeństwo przeprowadziło się do Warszawy. Jadwiga Caban-Korbas jest lubiana i ceniona przez słubicką społeczność lokalną. Prywatnie uwielbia podróże i teatr.