We wtorek (27 września) na policję w Sulęcinie (woj. lubuskie) zgłosiła się kobieta, która padła ofiarą oszustwa. Do 48-letniej mieszkanki powiatu sulęcińskiego zadzwonił mężczyzna, podający się za pracownika banku i poinformował ją, że ktoś usiłował przelać z jej rachunku kilkaset złotych. Aby zapobiec utracie pieniędzy, kobieta miała pobrać na swój telefon aplikację, która umożliwi konsultantowi dostęp do ekranu, a co za tym idzie również do bankowości elektronicznej. Następnie została poproszona o zalogowanie się na swoje konto.
W ciągu następnych minut 48-latka rozmawiała z dwoma rzekomymi konsultantami, którzy sprawiali wrażenie kompetentnych i bardzo pomocnych. W pewnym momencie kobieta zaczęła jednak podejrzewać, że procedura „ratowania” jej pieniędzy trwa zbyt długo i coś jest nie w porządku. Rozłączyła się i natychmiast skontaktowała się z infolinią banku, aby zweryfikować całą operację. Ku jej przerażeniu okazało się, że chwilę wcześniej z jej konta wykonany został przelew na kwotę 30 tys. zł.
- Niestety sytuacji takich jak ta, jest coraz więcej. Ofiary oszustów tracą duże kwoty pieniędzy, często stanowiące oszczędności ich życia - mówi sierż. szt. Klaudia Biernacka z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie i apeluje, by nie podejmować decyzji pod presją czasu, na co w większości liczą oszuści. - Za każdym razem, scenariusz jest praktycznie taki sam. Trzeba zadziałać szybko, bo tylko tak uchronimy nasze środki. Dajmy sobie chwilę do namysłu, a przede wszystkim na weryfikację zagrożenia.