Gorzów. Poszukiwania Marcina Jastrzębskiego. Rodzina drukuje plakaty z wizerunkiem 31-latka
Nie ustają poszukiwania zaginionego Marcina Jastrzębskiego. Z mieszkańcem Gorzowa Wielkopolskiego nie ma kontaktu od Narodowego Święta Niepodległości. W godzinach porannych 31-latek rozmawiał przez telefon z bliskimi i nic nie wskazywało, że może stać się coś niepokojącego. Dzięki nagraniom z miejskiego monitoringu policji udało się ustalić, że znajdował się na ul. Sikorskiego, skąd ruszył w kierunku centrum miasta, ale tam ślad się urywa. Dzień wcześniej mężczyzna miał wyjść z domu na spotkanie z kolegami. Tymczasem w poszukiwaniach Marcina Jastrzębskiego biorą udział nie tylko służby, ale i mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego, którzy organizują się w tej sprawie na grupach w mediach społecznościowych. Jak informuje "Gazeta Lubuska", w działaniach uczestniczy również narzeczona zaginionego, pani Ewa.
- Przygotowaliśmy plakaty, które rozwieszamy między innymi na przystankach autobusowych oraz w autobusach komunikacji miejskiej. Szukamy cały czas i działamy na różnych frontach. Jesteśmy w stałym kontakcie z policją, ale również prowadzimy poszukiwania na własną rękę - mówi "Gazecie Lubuskiej" kobieta.
Apel narzeczonej zaginionego
Na grupie facebookowej "Poszukiwania Marcina Jastrzębskiego Gorzów Wlkp." pojawił się również apel narzeczonej mężczyzny o następującej treści: "Proszę o zgłaszanie się osób które posiadają PRYWATNE kamery (w oknach, na balkonach, budynkach itp.) skierowane w stronę poniższych ulic: Młyńska, Łużycka, Wodna, Sikorskiego, Pocztowa, oraz w kierunku bulwaru. Ważne by kamery miały zapis z dnia 11.11.2022 od godziny 05.40".
44-letni Polak znaleziony martwy na Gran Canarii. Rodzina nie może sprowadzić jego ciała do Polski?
Poszukiwania Marcina Jastrzębskiego wznowione w środę, 16 listopada
Poszukiwania zaginionego zostały wznowione przez służby ratownicze w środę, 16 listopada, rano. Jak informuje komisarz Grzegorz Jaroszewicz, są prowadzone m.in. w centrum Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie Marcin Jastrzębski był po raz ostatni widziany, i na Warcie, z udziałem łodzi i sonarów.
- Staramy się wykorzystać wszystkie metody poszukiwań i sprawdzić wiele miejsc, natomiast nie jest to łatwe z uwagi na to, że nikt nie widział, gdzie droga tego człowieka mogła się zakończyć. Cały czas analizujemy nagrania z monitoringu, ale nie mamy na razie nic, co byłoby przełomowe - dodaje.