Rocznica katastrofy drogowej w Skwierzynie. W wypadku autobusu, który wpadł do Obry, zginęło 15 osób
Takie tragedie, jak katastrofa drogowa w Skwierzynie, zostają w pamięci na lata, zwłaszcza że domniemany sprawca wypadku nie został nawet osądzony. 25 października mija 57 lat, odkąd prowadzący pojazd holenderski kierowca zderzył się na moście na Obrze z ciężarowym starem i wpadł do rzeki, przełamując barierki. Mężczyzna nie wiedział, że w tym czasie na przeprawie trwały roboty drogowe, a ruch odbywał się wahadłowo, i w ostatniej chwili próbował zjechać na lewy pas. Autobus jechał prawdopodobnie ze zbyt dużą prędkością, co mogło zwiększyć skalę dramatu, a tym samym liczbę ofiar. Wszystko działo się po godz. 21, co dodatkowo utrudniało akcję ratunkową. 34 osoby zostały ranne, a 15 zmarło, w tym jedna już w szpitalu, na drugi dzień po zdarzeniu.
- Wśród nieprzeniknionych ciemności rozgrywała się tragedia pięćdziesięciu osób, w tym trojga dzieci. Kierowcy samochodów, nadjeżdżających z Gorzowa i Skwierzyny, usłyszeli rozdzierające krzyki, jęki i wołania o ratunek. Wszyscy przejeżdżający pospieszyli natychmiast z pomocą i swymi pojazdami przewozili rannych i konających do najbliższego szpitala w Skwierzynie - relacjonowała wypadek "Gazeta Zielonogórska", którą cytuje miedzyrzecz.naszemiasto.pl.
Kierowca autobusu uciekł z Polski
Jak informuje miedzyrzecz.naszemiasto.pl, w wypadku brało udział nawet więcej osób, bo oprócz 49 pasażerów było jeszcze dwóch kierowców z Holandii i brytyjski pilot. Wieźli oni Polaków z Londynu do Poznania, którzy albo odwiedzali rodzinę na Wyspach Brytyjskich, albo sami tam mieszkali. Większość ofiar zdarzenia zmarła w wyniku utopienia - ciało 5-letniej Tereski odnaleziono dopiero po kilkunastu dniach. Zarzuty za doprowadzenie do katastrofy w Skwierzynie usłyszał Thomas D. i trafił nawet na 2 miesiące do aresztu, ale na wyszedł na wolność po wpłaceniu kaucji. Przed sądem już nie stanął, bo uciekł z Polski, a próby jego sprowadzenia okazały się bezskuteczne. Emerytowany prokurator Stanisław Fąfara nie ma wątpliwości co do winy mężczyzny.
- (...) Holenderski kierowca samowolnie zmienił trasę. Nie pamiętam już, czy on kogoś tam po drodze wysadzał, czy o przysługę prosił go któryś z pasażerów. W sumie naruszył tylko regulamin swojej firmy. Nie byłoby problemu, bo w Skwierzynie wjechałby na drogę do Poznania. Poruszał się jednak dość szybko. Zrobił błąd, wjechał na nieczynny pas mostu, chciał wrócić na czynny, lewy. Tam z przeciwka jechała ciężarówka. Przypuszczam, że gdyby miał mniejszą prędkość, doszłoby do zderzenia, ale nie spadłby z mostu i z pewnością bilans nie byłby tak tragiczny - mówił na łamach "Gazety Lubuskiej", co cytuje serwis miedzyrzecz.naszemiasto.pl.
Śmierci dzieci w wypadkach często da się uniknąć.
Jak? Posłuchaj podcastu! Te zasady powinien znać KAŻDY RODZIC!
Listen to "Jak dbać o bezpieczeństwo dziecka w aucie? DROGOWSKAZY" on Spreaker.