Mateuszowi K. kolejny zarzut postawiono po przesłuchaniu dziewczynki. Z uwagi na poważne obrażenia i zły stan zdrowia 9-latka dopiero po kilku tygodniach mogła przed sądem złożyć zeznania. Są utajnione, ale to co opowiedziała sprawiło, że prokuratura postawiła podejrzanemu następny zarzut. Istotna była także opinia biegłego, który uznał, że obrażenia jakich doznało dziecko zagrażały jego życiu.
- Podejrzany zakneblował i związał dziewczynkę co utrudniało jej oddychanie, nie miała także dostępu do picia - opowiada Roman Witkowski, rzecznik gorzowskiej prokuratury.
Mężczyzna nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Prokurator powołał zespół biegłych: psychiatrę, psychologa i seksuologa, którzy mają stwierdzić czy Mateusz K. był podczas zdarzenia poczytalny.
Od maja podejrzany przebywa w areszcie. Wcześniej postawiono mu zarzuty doprowadzenia do obcowania płciowego osoby małoletniej poniżej 15 roku życia, naruszenie czynności narządu ciała oraz pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem, za co groziło do 15 lat więzienia. Mateusz K. przyznał się do popełnienia tych czynów.
Przypomnijmy: Mateusz K. znał dziewczynkę i jej matkę. Miał się opiekować dzieckiem. 19 maja znaleziono ją w jego mieszkaniu przy ulicy Małopolskiej w Gorzowie. Dziecko było ukryte w wersalce- skrępowane i zakneblowane. Do mieszkania oprawcy policję wezwał jej 14-letni brat, który szukał siostry, gdy ta nie wróciła do domu. 24-latek miał wcześniej problemy z prawem. W Gliwicach umorzono jego sprawę przeciwko obyczajności seksualnej, bo sąd uznał, że był niepoczytalny. Trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędził pięć lat. Wyszedł w czerwcu ubiegłego roku. W Gorzowie mieszkał kilka miesięcy.