Parking na którym jedyne wolne miejsce to te dla inwalidy, kolejki po wojskową grochówkę, a w końcu tłumy zmierzające w kierunku wejścia do bunkrów to sobotnie południe była w Pniewie normalność. Za sprawą obecnego dyrektora obiektu, Leszka Lisieckiego, w obrębie bunkrów pojawiła się masa atrakcji, które jak magnes przyciągają wycieczki, ale i całe rodziny. Słychać było mowę polską, ale dominowała... niemiecka. Przybysze zza Odry byli zachwyceni kunsztem swych przodków, którzy potrafili w ciągu kilku lat wybudować najsilniejszą na wschodnich rubieżach III Rzeszy linię fortyfikacji. Tyle, że z bunkrów MRU nie oddano ani jednej salwy w kierunku nacierających zimą 1945 roku sowieckich czołgów. Padła, bo nie starczyło ludzkich sił, aby obsadzić ją formacjami fortyfikacyjnymi, a niemieckie pospolite ruszenie pochodzące głównie z okolicznych wsi o obronie bunkrów nie miało pojęcia.
Co tam historia! Skoro do czerwoności może rozpalać turystów mit o Bursztynowej Komnacie. Przewodnicy tego nie potwierdzają, ale według niektórych źródeł, rzekomo została ukryta właśnie tutaj, w Pniewie. Pewne, że w jednej z nie odkrytych do dziś podziemnych komór zalanych wodą. Zarówno polscy jak i niemieccy turyści, ramię w ramię forsują więc pohitlerowskie bunkry, które szczególnie w podziemiach robią gigantyczne wrażenie. Niektóre mieszkanki niemieckich landów chciałyby je pokazać wszystkim najbliższym. I to do tego stopnia, że próbują wejść do podziemi ze swymi czworonożnymi pupilami. Na szczęście znający doskonale niemiecki przewodnicy w takich sytuacjach delikatnie sugerują, że piesek może nabyć się klaustrofobii. To działa.
Ale przewodnikom przychodzi też rozwiewać jakże interesujące mity dotyczące stanu postrzelanych z dział kopuł bunkrów. Większość niemieckich zresztą turystów uważa, że to efekt bohaterskich walk z 1945 r., a kopuły pewnie ostrzelały ruskie czołgi. Bardzo ekscytujące. Niestety, do górujących nad Pniewem bunkrowych kopuł strzelało z dział nie sowieckie, ale polskie wojsko! I to po wojnie. W ramach ćwiczeń artyleryjskich. I tak to historia z faktami się w tych bunkrach przewija. Może dlatego, aby usłyszeć choćby trochę o tajemnicach MRU, Polacy i Niemcy wespół je szturmują.