Podczas wojny na Ukrainie cierpią nie tylko ludzie, ale również zwierzęta. One również potrzebują pomocy, a niekiedy także ewakuacji z ogarniętego wojną kraju. Tak też było w przypadku 29 psów ewakuowanych spod Kijowa. Ukraińskie wolontariuszki z narażeniem własnego życia przewiozły je w pobliże polskiej granicy. Stąd trzeba było jednak je odebrać i przewieźć w bezpieczne miejsce na terenie Polski. Zadania tego podjęły się wolontariuszki z gorzowskiego schroniska „Azorki”.
Ich apel o pomoc w przewiezieniu zwierząt do Gorzowa przeczytała córka nadkomisarza Artura Chorążego - policjanta Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Natychmiast też zwróciła się z tą prośbą do swojego ojca. Nie musiała go długo przekonywać, gdyż mężczyzna przez kilka lat pracował w policji jako przewodnik psa, więc na psach zna się jak mało kto. Policjant skontaktował się z gorzowskimi wolontariuszkami i jako kierowca pojechał z nimi na granicę.
Po dotarciu w rejon przejścia granicznego misja zaczęła się nieco komplikować. Cały pas przygraniczny zapełniony był uchodźcami z Ukrainy i dopiero na trzecim przejściu w Medyce udało się dotrzeć do celu. Tam na busa kierowanego przez gorzowskiego policjanta czekało już 29 psów. Zwierzęta zostały nakarmione i zapakowane do auta, po czym wyruszyły w podróż do gorzowskiego schroniska. Przez cztery dni gorzowscy wolontariusze pokonali 1700 km, ale ich misja zakończyła się sukcesem.
Psy są już bezpieczne w schronisku. Czekają teraz na nowy dom i opiekunów, którzy otoczą je miłością.