Gdy w maju 2022 roku pani Teresa zmarła, okazało się, że jej konto jest puste, a pieniądze trafiały na konto opiekunki. Były to przelewy na różne kwoty - od kilkudziesięciu złotych do nawet dwóch tysięcy. Okazało się bowiem, że opiekunka miała upoważnienie do dysponowania kontem bankowym starszej pani. Odkrycia dokonała córka pani Teresy i jej mąż, którzy krótko przed śmiercią seniorki wrócili z Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkali przez ostatnie lata. Jak twierdzą państwo Anna i Piotr Majewscy, kobieta wyparła się.
Przelewy z konta pani Teresy na konto opiekunki były dokonywane od stycznia 2018 do maja 2022 roku. Po podsumowaniu wyszło, że było to 60645 złotych. O tym, że opiekunka MOPS jest upoważniona do konta, nie wiedział również drugi syn zmarłej kobiety. Jak dodał, opiekunka prawie w ogóle nie odwiedzała jego matki, a zakupy robił jej sam z własnych pieniędzy. Potwierdzili to również sąsiedzi pani Teresy, którzy w rozmowie z dziennikarką "Uwagi" stwierdzili, że widzieli ją może 3 lub 4 razy. Ich zdaniem do pani Teresy przychodziła zupełnie inna osoba.
Sama pracownica MOPS nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że "nie jest upoważniona" do tłumaczenia się z czegokolwiek, bo "pani Teresa jej zakazała", a państwo Majewscy "dezorganizują jej pracę".
Poszkodowani członkowie rodziny pani Teresy czują się również bezradni w kontaktach z dyrektorem MOPS w Sulęcinie, który stwierdził, że to prywatna sprawa pracownicy, a w rozmowie z dziennikarką "Uwagi", zarzucił jej, że chce wywołać sensację. Po otrzymaniu kopii pełnomocnictwa i wyciągów z kont zapewnił jednak, że przyjrzy się sprawie.
Państwo Majewscy są rozczarowani tym, że wszelkie próby wyjaśnienia sprawy w ośrodku kończą się niepowodzeniami.
- Nie mamy nerwów, żeby tam chodzić - podkreślają i zapowiadają, że zgłoszą sprawę do prokuratury.
Cały reportaż można obejrzeć na stronie internetowej "Uwagi" TVN.