Pech chciał, że pod koniec meczu pod bramką Warty doszło do zamieszania i padł samobójczy gol. To z drugiej strony uratowało przed porażką drużynę z Pawłowic Śląskich. Trener Warciarzy nie krył zdenerwowania, gdyż przez cały pojedynek to jego podopieczni dominowali na murawie.
– Mieliśmy mecz pod kontrolą, jest smutek, zabrakło chłopakom spokoju – skomentował Mateusz Konefał, szkoleniowiec gorzowian. Od początku meczu to granatowo-bordowi atakowali. W 21 minucie skuteczna akcja po podaniu Pawła Posmyka i Adrian Bielawski dał Warcie prowadzenie na 1:0. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.
Po przerwie nadal lepiej radzili sobie gorzowianie, choć Pniówek próbował odrobić straty. W 82 minucie goście wywalczyli rzut rożny, po którym gorzowski piłkarz Wiktor Witt głową niefortunnie trafił do własnej bramki. Na tablicy pojawił się remis 1:1. - Szkoda, stały fragment gry i nie wyszło, a zagraliśmy dobry mecz – komentowali gorzowscy zawodnicy.