Warciarze na własnym terenie podejmowali mocną Foto Higienę Gać. Rywal wykorzystał błędy granatowo-bordowych. Do tego jeden z piłkarzy trafił do szpitala z rozcięciem pod okiem. - Jest mi przykro, nie tak to miało wyglądać – skomentował Mateusz Konefał, trener Warty.
Pierwsza połowa można powiedzieć, że przeszła bez echa. Żadnej z drużyn nie udało się wyjść na prowadzenie, choć bliska tego była Warta. Gola strzelił Dorian Skwara, ale niestety na spalonym. Po przerwie działo się więcej. Gospodarze atakowali, ale bez skutku. W 56 minucie, po rzucie karnym, rywale wyszli na prowadzenie. Warta próbowała zremisować, najbliżej zdobycia bramki był Adrian Bielawski. Niestety piłkarz w starciu doznał urazu i musiał pojechać do szpitala. W 88 minucie zwycięstwo przypieczętowała Gać. – To była jakaś parodia, nie mamy żadnych argumentów, byliśmy niemrawi – podsumował Paweł Posmyk, zawodnik Warty.
Z kolei Stilon Gorzów Prosupport zmagał się na wyjeździe z Ruchem w Radzionkowie. Nie udało się wywalczyć żadnej bramki, za to przeciwnicy strzelili dwa gole. Skuteczne akcje miały miejsce w drugiej połowie. W 64 i 85 minucie gorzowskiego bramkarza pokonał Dawid Krzemień.