W całym kościele katolickim rozpoczął się okres, kiedy księża, ale i bracia zakonni odwiedzają domy wiernych. Do drzwi mieszkańców małej wioski pod Międzyrzeczem, do Świętego Wojciecha, przybyli z kolędą ojcowie Pallotyni. Część mieszkańców odwiedził brat Kamil ze zgromadzenia Pallotynów. Jego historia jest odzwierciedleniem najnowszych losów Polaków. Mieszkał w Bieszczadach. Jednak rodzice za chlebem postanowili wyemigrować za ocean. Tam, w wielkim Detroit w stanie Missouri, polski gimnazjalista stwierdził, że jednak bardziej od amerykańskich dóbr doczesnych, pragnie Polski. I wrócił. Pomocny był w tej decyzji pewnie tamtejszy polski kościół w amerykańskiej metropolii, gdzie wiernych jest moc.
Dziś służy zakonowi i wiernym w Częstochowie. Ale, jak była potrzeba, przybył do Międzyrzecza. Jak twierdzi brat Kamil, widział za oceanem wiele symboli polskich. Takim jest polski orzeł i patrząc na naszą historię można łączyć go z krzyżem. - Były też w mym życiu chwile zwątpienia, ale jestem tutaj dziś z Wami i to mówi wszystko - powiedział z uśmiechem parafianom podczas kolędy w Świętym Wojciechu.