Aktualizacja:
Oświadczenie zarządu Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp.
W związku z doniesieniami na temat zastrzeżeń dotyczących opieki nad pacjentami hospitalizowanymi w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wlkp., pojawiającymi się w przestrzeni medialnej, oświadczamy, że żadne przypadki sygnalizowanych nieprawidłowości nie miały miejsca.
Ze względu na pandemię i pracę szpitala w nadzwyczajnych warunkach – decyzją zarządu - w sposób ciągły monitorowana jest praca oddziałów i analizowana każda sytuacja nietypowa . Po informacjach o rzekomych anomaliach w pracy oddziałów zakaźnych i jego personelu wczoraj (17 listopada) na terenie oddziału zakaźnego przy ul. Walczaka , na specjalnym posiedzeniu lekarzy i zarządu wnikliwie i starannie przeanalizowano funkcjonowanie tychże oddziałów pod kątem sugerowanych wydarzeń. Nie musimy dodawać, że dla zarządu lecznicy zdrowie i życie pacjentów są najwyższym dobrem, dlatego na wszelkie sygnały o nieprawidłowościach zarząd reaguje natychmiast. Analiza faktów pokazała brak sygnalizowanych w mediach zdarzeń.
Szpital jest gotów poddać się wszelkim kontrolom w tym zakresie przeprowadzanym przez upoważniane do tego służby, bowiem rozumie stan lęków i niepewności, jakie trapi społeczeństwo w czasie pandemii, w trakcie której każdy fake news znajduje swoich odbiorców.
Musimy dodać, że ocenę pracy szpitala codziennie wystawiają pacjenci, którzy przekazują wyrazy wdzięczności za bardzo dobra opiekę.
W posiedzeniu zespołu analizującego rzekome nieprawidłowości wzięli udział: Jerzy Ostrouch, Robert Surowiec, Katarzyna Barna (z-ca dyrektora ds. pielęgniarstwa), Tomasz Więckowski (szef zespołu kryzysowego ds. koronawirusa), Małgorzata Dobryniewska (lekarz – kierownik oddziału zakaźnego), Mirosław Pilimon (lekarz).
Wcześniej pisaliśmy:
Szpital w Gorzowie. Połamany wenflon, krzyki i wołanie o pomoc
Sprawę zaniedbań, do których według pacjentów ma dochodzić w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Walczaka w Gorzowie, opisuje lokalny portal gorzowianin.com. Czytelnicy serwisu twierdzą, że pacjenci są na noc zostawiani sami sobie, nie są też karmieni czy pojeni. Jedna z kobiet miała nawet dostać załamania nerwowego po tym, jak została zmuszona do leżenia na sali z umierającą staruszką. - Codziennie w domu był płacz i wracanie do tego, co tam się wydarzyło, były nieprzespane noce - mówi pani Magda, synowa kobiety przebywającej w gorzowskim szpitalu. - W nocy po korytarzach biegali ludzie, którzy krzyczeli i wzywali pomocy. Nie były w ogóle wymieniane wenflony. Pielęgniarka podłączała kroplówkę pod połamany wenflon. Moja teściowa wyszła z wielkimi siniakami w miejscu, gdzie był on podłączony - relacjonuje kobieta.
Polecany artykuł:
Szpital w Gorzowie. Martwi ludzie leżą obok żywych
Jeden z pacjentów relacjonował w rozmowie z portalem gorzowianin.com, że martwi ludzie leżą w szpitalu obok żywych. On sam przebywał w pawilonie nr 7. Miał leżeć przez całą noc w jednej z sali ze zmarłym seniorem, którego zwłoki nie zostały zabrane przez personel. - Odkąd tutaj jestem, w mojej sali zmarło dwóch seniorów. Nikogo nie było, dzwoniłem po pomoc na telefon, który jest podany na sali, ale nikt go nie odbierał. Jeden z mężczyzn leżał na łóżku obok mnie przez trzy godziny. Natomiast drugi, który umarł późnym wieczorem, leżał łóżko obok przez całą noc z otwartą buzią. Dopiero rano, kiedy poszedłem do toalety, zwłoki zostały zabrane - mówi mężczyzna z rozmowie z portalem gorzowianin.com.
Polecany artykuł:
Szpital w Gorzowie. Pacjenci cierpią psychicznie, przeżywają traumę
Pacjenci rozmawiający z serwisem podkreślają, że przeżywają traumę i cierpią psychicznie po tym, co spotkało ich w gorzowskiej placówce. Co na to szpital? - Zajmujemy się wyjaśnieniem zgłoszonych przypadków. Będziemy sprawdzać czy rzeczywiście doszło do jakichkolwiek zaniedbań. Szpital zajmie w tej sprawie oficjalne stanowisko – komentuje dla portalu Onet.pl Agnieszka Wiśniewska, rzecznik Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie.
Polecany artykuł: