Akcja przeprowadzona została na szeroką skalę z udziałem różnych służb. W działania zaangażowany był także pies tropiący oraz dron. Mężczyznę odnaleziono w poniedziałek (29.06), trafił on do szpitala, gdzie do siebie dochodzi. Kierowca wracał z pracy w Holandii.
W sobotę (27.06) do dyżurnego sulęcińskiej jednostki dotarło zgłoszenie o aucie stojącym od kilkunastu godzin na drodze leśnej. Patrol pojawił się na miejscu, osobówka byłą otwarta, a w środku pozostawiono telefon komórkowy. Ruszyły poszukiwania 44-letniego mieszkańca Wielkopolski. Włączyli się do nich strażacy, leśnicy, woprowcy i żołnierze WOT-u.
Wysoka temperatura nie ułatwiała przeczesywania lasów, łąk i bagien. W sumie sprawdzono ponad 400 hektarów terenu. Pomagał pies tropiący oraz dron. W poniedziałek (29.06) udało się mężczyznę odnaleźć w zagajniku, ponad 3 kilometrów od miejsca, w którym zostawił auto. Jak poinformowała Klaudia Richter, rzecznik KP w Sulęcinie- 44-latek był odwodniony, kontakt z nim był utrudniony. Wezwani medycy zabrali go do szpitala.