Krwawe wydarzenia na strzelnicy w Nietoperku (woj. lubuskie) relacjonowaliśmy trzy tygodnie temu. To właśnie wtedy Maksymilian S. wyszedł z psychiatryka i zaczął realizować swój szatański plan. Najpierw na strzelnicy strzelał do tarczy, później... w rękę, pierś i głowę instruktorki Katarzyny Ch. Następnie usiłował zastrzelić jej męża, ale pistolet nie wypalił. Andrzejowi Ch. udało się obezwładnić mordercę i oddać go w ręce policji.
Jednak w chorym umyśle Maksa mord w Nietoperku miał być tylko wierzchołkiem zabójczej góry lodowej.
- W internecie napisał, że nas pozabija, ale wtedy mało kto wierzył, że on naprawdę gotowy jest to zrobić – mówi Angelika Rudzińska, sołtys Nowej Wsi.
- Teraz nie ma już co do tego żadnych wątpliwości, bo w mieszkaniu Maksa policja znalazła listę osób, które zamierzał zgładzić – dodaje gminna radna Ewelina Oblęgór.
Na pierwszym miejscu czarnej listy polskiego Brevika znalazł się ksiądz proboszcz Adam Lewandowski, a na drugim miejscowy biznesmen. Sołtyska i radna też się na niej znalazły wraz z 48 mieszkańcami wsi.
- Tak chciał się nam odwdzięczyć, za to, że kilka lat temu zorganizowaliśmy w parafii akcję ,,Maks”. Bo on miał problemy z przełykiem i potrzebował specjalnej diety, no i parafianie na tę dietę się składali - mówi proboszcz.
Mieszkańcy Nowej Wsi są przekonani, że do masakry miało dojść w miejscowym kościele.
- Bo tam jest tylko jedno wejście i jakby zaczął strzelać, to nawet nie byłoby gdzie uciekać. To by była rzeź - mówi ze strachem w oczach Andżelika Rudzińska.
Prokuratorzy prowadzący sprawę nie potwierdzają tych rewelacji. Ale swoimi kanałami kobiety z Nowej Wsi dotarły do zeznań Maksymiliana S. Podczas przesłuchania w prokuraturze zabójca z Nietoperka miał wyznać iż żałuje, ale jednie tego, że udało mu się zabić tylko jedną osobę.