Dramat wydarzył się w minione wakacje. Przez ten czas ustalano okoliczności zdarzenia. Z opinii biegłych wynika, że w dniu tragedii panowała fatalna pogoda, a drzewo, które złamało się i upadło na kamper, miało ukrytą wadę tzw. zakorek. Szczegóły Roman Witkowski, rzecznik gorzowskiej prokuratury:
To osłabiło drzewo. Drzewostan na terenie ośrodka jachtowego był kontrolowany w 2014 roku. Wtedy wycięto kilkanaście sztuk.
Po przesłuchaniu świadków i na podstawie zebranego materiału postępowanie umorzono. - Prokurator nie dopatrzył się znamion przestępstwa. Nie mógł nikomu postawić zarzutów o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka - dodaje Witkowski. Pismo o umorzeniu śledztwa trafi do rodziców chłopca. Mogą oni tą decyzję zaskarżyć. Wtedy sprawa ponownie zostanie rozpatrzona przez prokuraturę.
Przypomnijmy - do tragedii doszło 2 sierpnia ubiegłego roku. Nad jeziorem Osiek pod Dobiegniewem rozpętała się burza. 40-latka z dwoma synami i ich 12-letnim kolegą schowali się do kempingu. Wtedy na przyczepę runęło drzewo. Rodzinie udało się uciec, niestety Patryk został przygnieciony. Trafił do gorzowskiego szpitala, gdzie po kilku dniach zmarł.