- Jeżeli ktoś chce pracować zostanie zatrudniony - potwierdza Roman Rutkowski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Gorzowie. Z danych Urzędu wynika , ze w ubiegłym roku bezrobocie w mieście było rekordowo niskie.
Na koniec roku wynosiło 2,2 procent czyli bez pracy były 2243 osoby. Pracodawcy mają coraz mniejsze wymagania. - Zdarzają się oferty, w których nie ma żadnych wymagań wobec kandydatów, w tej rubryce pracodawcy stawiają kreskę - opowiada Roman Rutkowski.
W ubiegłym roku pracodawcy za pośrednictwem PUP-u zgłosili zapotrzebowanie na 14 tysięcy pracowników. Spora część ofert pracy pochodzi od agencji, które wprawdzie nie mają wielkich wymagań wobec kandydatów ale także zwykle proponują wynagrodzenie nieznacznie przekraczające płace minimalną.
Firmy coraz rzadziej szukają konkretnych fachowców. Nie ma wielu miejsc pracy i ofert dla specjalistów, którzy z uwagi na swoje umiejętności mogliby liczyć na wyższe wynagrodzenie.
Rynek pracy w Gorzowie wprawdzie jest mocno nasycony ale to zwykle praca w montowniach, na taśmach. Wśród najbardziej poszukiwanych zawodów są... kierowcy. Cały czas poszukuje ich m.in. Miejski Zakład Komunikacji.
Pewnie dlatego sytuacja na rynku pracy nie odbija sie na zarobkach. Według danych GUS-u średnia płaca w Gorzowie jest jedną z najniższych w Polsce wśród miast wojewódzkich. To nieco ponad 3 tysiące brutto.
Jeżeli w mieście nie zaczną powstawać nowoczesne, innowacyjne zakłady pracy w tej materii nie wiele się zmieni. Mieszkańcy oczekujący lepszych zarobków pracy szukają raczej w Niemczech a nie w Gorzowie.