Młodziutką Hanię, która do stolicy przybyła wraz z babcią Dorotą spotkaliśmy w przeddzień Narodowego Święta Niepodległości. Jak stwierdziły obie panie, postanowiły te uroczyste dni spędzić tam, gdzie 101 lat temu wykuwała się niepodległość. W Warszawie. - Być w Warszawie i nie zobaczyć wnętrza Świątyni Opatrzności, to tak, jakby być w Częstochowie i nie widzieć obrazu Matki Bożej Częstochowskiej - stwierdziła pani Dorota.
W poniedziałkowe święto właśnie tutaj, w Wilanowie, miała odbyć się msza z udziałem Prezydenta RP, więc wiadomym było, że wejść do świątyni będzie ciężko. Pani Dorota wraz z wnuczką postanowiły odwiedzić ją w niedzielę wieczorem. W nawie głównej akurat rozkładali sprzęt telewizyjni kamerzyści, a parafianki przystrajały ołtarz biało - czerwonymi kwiatami. Po bokach dumnie stały flagi narodowe.
Lubuszanki postanowiły, póki czas, obejrzeć całe wnętrze świątyni. Imponujące. W bocznej nawie, tam gdzie na czarnym kamieniu wykuto nazwiska ofiar katastrofy smoleńskiej, natknęły się na gorzowski akcent. Niestety tragiczny. Kamienna lista: Prezydencka para, Prezydent na emigracji. I dalej, w kolejności alfabetycznej, kolejne ofiary tej narodowej tragedii. A prawie na samym czele Pani Anna Borowska i jej wnuk Bartosz.
Kiedy młoda kostrzynianka wraz z babcią opuszczały Świątynię Opatrzności Bożej na wieczorne nabożeństwo zmierzały dziesiątki warszawian, ale i pielgrzymów. Obie były pod wrażeniem. Nie tylko miejsca, ale także wymowy symboli się w nim znajdujących. No i pewnie teraz Hanna opowie o swych doznaniach rówieśnikom...