Gorzów miastem bez barier? To już musicie ocenić sami. Było wiele obaw o Marsz Równości od momentu problemów z wydaniem decyzji na jego zgodę. Akcja odbyła się pod hasłem "Warto być równym nad Wartą". Czy faktycznie tak jest?
- Mi jest przykro jak patrzę na to, że moi znajomi homoseksualni czy heteroseksualni nie mają równych praw. To nie jest XXI wiek w takiej sytuacji. Co, komu przeszkadzają inni ludzie, jakakolwiek forma miłości. To jest okazja do pokazania się i wyrażenia własnej opinii. Wzięliśmy udział w marszu, bo łamanie jakichkolwiek praw jest złe - mówili uczestnicy manifestacji.
Pojawili się także przeciwnicy wydarzenia, którzy wykrzykiwali wulgaryzmy. Na blokach wzdłuż trasy przemarszu pojawiły się transparenty "Stop tęczowej patologii". Byli także tacy, którzy w kulturalny sposób okazywali swój sprzeciw.
- Takich marszy nie powinno być, bo manifestuje się coś co nie jest naturalne. Nie zgadzamy się z wartościami LGTB. Chodzi o obronę rodziny i dzieci. Lobby homoseksualne zabiega o wczesną edukacje seksualną w szkole. Nie jesteśmy też za adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Normalna rodzina to chłopak i dziewczyna - twierdzi część gorzowian.
Od kilku dni w Gorzowie, także podczas przemarszu, ulicami jeździły busy oklejone hasłami np. "Homoseksualiści wielokrotnie częściej molestują dzieci". Według policji manifestacja przebiegła spokojnie. Dwie osoby zatrzymano jeszcze przed marszem.
- Marsz Równości przechodzi do historii jako bezpieczne wydarzenie. Nie było groźnych zdarzeń. Dwie osoby zostały zatrzymane, które chciały się przedostać w rejon grupowania się marszu w Parku 750-lecia. Prawdopodobnie zostaną im postawione zarzuty zakłócenia porządku publicznego - komentuje Marcin Maludy, rzecznik komendanta lubuskiego policji.
Dwugodzinny przemarsz w Gorzowie zabezpieczało około czterystu policjantów z prewencji oraz kryminalnych.