Anna pracowała w Sądzie Rejonowym w Gorzowie Wielkopolskim. W dziale administracyjnym. Hiobowe wieści o jej nagłej, tragicznej śmierci pogrążyły wszystkich w smutku. Na wspomnienie przemiłej, zawsze uśmiechniętej i kompetentnej dziewczyny współpracownikom szklą się oczy. - Była niepowtarzalna, bo dziś tak kryształowe osoby to unikat - mówi pracownik sądu.
Ze Starego Kurowa do Gorzowa jest prawie 50 km. I Anna dwa razy dziennie tę trasę pokonywała. Znała drogę doskonale. Feralnego dnia jak zwykle po pracy wsiadła w swego hyundaia i ruszyła do domu. Humor dopisywał. Świętowała urodziny. Od rana napływały najlepsze życzenia z tej okazji. Dzwonił telefon.
Prowadzone przez Annę auto bez żadnej przyczyny zjechało na przeciwny pas ruchu. Akurat pod zbliżający się samochód. Z dużą energią mały samochód wbił się w przód autobusu. - Na miejscu nie było śladów hamowania - mówi prokurator rejonowy w Strzelcach Krajeńskich Sebastian Tatul.
Śledczy zastawiają się, co doprowadziło do śmiertelnego manewru. Początkowo prokuratorzy stawiali tezę, że kobieta mogła mieć zawał albo straciła przytomność. Jednak sekcja zwłok wykluczyła tę możliwość. Co zatem się stało? Jedna z hipotez zakłada, że przyczyną pośrednią jej zguby był… telefon. Ania mogła odebrać telefon lub spojrzeć na jego ekran, by przeczytać sms z okazji swych urodzin. Czy to spowodowało, że straciła kontrolę nad swoim hyundaiem? W ciągu dwóch, trzech sekund jej samochód mógł przejechać nawet kilkadziesiąt metrów.
Polecany artykuł: