Anna i Paweł byli parą ponad rok. Feralnego wieczora mężczyzna chciał pojawić się na weselu swojego bratanka i złożyć mu życzenia. Nie został jednak zaproszony na imprezę. Paweł nie dawał za wygraną. Po pijanemu uparł się, że pojawi się na weselu. Kazał Annie zawieźć go na uroczystość. Doszło do kłótni. Paweł popchnął Annę, która doznała urazu ręki i nogi. Kobieta próbowała uciec przed agresywnym mężczyzną w ogródkach działkowych. Paweł zaatakował Annę, której cudem udało się uciec do domu. – Córka przyszła do domu zakrwawiona, posiniaczona, pobita. Byłam w szoku, jak ją zobaczyłam – mówi pani Ewa, mama Anny. Paweł miał złą opinię wśród mieszkańców Pleszewa. Miał problemy z agresją. Bite były podobno także jego poprzednie partnerki. Mężczyzna znany był miejscowej policji. – Zaczynało się od kłótni o bzdury. [...] Nie zgłaszałam tego. Czasami wybuchał bez konkretnej przyczyny, nie było wytłumaczenia – przekonuje pani Anna w rozmowie z dziennikarzami TVN.
Polecany artykuł:
Brutalne morderstwo w Pleszewie. 36 ciosów nożem
Feralnego wieczora matkę w fatalnym stanie zobaczył też syn pani Anny, 17-letni Krystian – Syn się rozpłakał. Przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze – wspomina pani Anna w rozmowie z dziennikarzami TVN. Nastolatek zorganizował transport, aby odwieźć matkę do szpitala. Lekarze stwierdzili, że Anna ma dwa połamane żebra, wstrząśnienie mózgu, złamaną nogę i jest cała posiniaczona. Kobieta wypisała się ze szpitala na własną prośbę. Przesłuchała ją policja. – Powiedziałam, że zrobiły to nieznane mi osoby. Sugerowali mi, że to Paweł. Ale chciałam go chyba chronić. Pewnie się też bałam – tłumaczy pani Anna.
Niedługo później policjanci interweniowali w tej samej altance, gdzie Anna została brutalnie pobita. Znaleziono tam martwego Pawła. – Zadano mu 36 pchnięć 30-centymetrowym nożem w okolice klatki piersiowej. Zatrzymane zostały łącznie trzy osoby. 17-letni i 22-letni mężczyzna oraz 26-letnia kobieta. Są to mieszkańcy Pleszewa – mówi reporterom "Uwagi" Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
17-latek odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem
Zatrzymanym 17-latkiem był Krystian, syn Anny. Nastolatek skontaktował się z Danielem C. i Matyldą B. Razem pojechali na działkę, żeby pomścić matkę chłopaka. – Jak widział krew, to robiły mu się miękkie nogi. Prędzej by uciekł, niż cokolwiek takiego zrobił – twierdzi Anna. – Krystian mógł mu dokopać, ale żeby zabić to nie. To nie w stylu Krystiana. On jest dobrym chłopakiem i tyle – dodaje babcia 17-latka.
Jak mówi prokurator Maciej Meler, Paweł zginął od pobicia różnymi przedmiotami. Wśród nich były m.in. drewniana pałka i metalowa rura. Zachowanie zakwalifikowano jako zbrodnię zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Anna chciała przyjść na pogrzeb Pawła. Nie pozwolono jej. – Zaczęły się groźby różnego rodzaju. Ludzie zaczęli mnie winić, mówili, że mogłam to wcześniej powstrzymać. Że mogłam do tego nie doprowadzić, gdybym odeszła, albo zrobiła cokolwiek – opowiada.
17-letni Krystian, podejrzany o zabójstwo Pawła, bardzo tęskni za rodziną. - Mamo, kocham cię bardzo. Przepraszam was za każdą łzę, jaką wylaliście. Teraz wiem, że nie umiem bez was żyć. Wiem, że nie ma większego bólu niż utrata najbliższych osób, którymi jesteście dla mnie wy. Muszę codziennie coś napisać, żeby żyć, bo inaczej nie wyrabiam. Nie wiem, jak długo będę mógł do was pisać, bo już kończą mi się łzy. Pomocy. Kocham cię mamo, ciociu, tato. Kocham was kuzyni. Kocham cię babciu - napisał matce w jednej z wiadomości.