Artur Czerniejewski wciąż cierpi. - Czas nie leczy ran - mówi i smutno patrzy na grób swojego syna Adama. Chłopak zginął w tragicznych okolicznościach. Dramat rozegrał się w biały dzień (14 listopada 2019 roku) na osiedlu Wyszyńskiego w Koninie (woj. wielkopolskie). Policyjny patrol chciał wylegitymować grupę trzech młodych chłopaków. Według policji zachowywali się podejrzanie. W pewnym momencie jeden z nich - Adam - zaczął uciekać. Policjant ruszył za nim w pościg. Wyjął z kabury broń i biegł za Adamem. Niestety, pod jednym z bloków, gdy policjant był blisko uciekającego mężczyzny, padł strzał. Policjant strzelił Adamowi w plecy, a kula przeszyła go na wylot. Adam Czereniejewski nie zaatakował policjanta ani nie wykonał żadnego ruchu, który mógłby uprawnić policjanta do użycia broni bez oddania strzału ostrzegawczego. Od tamtej pory - przez dwa lata Prokuratura Regionalna w Łodzi prowadziła śledztwo w tej sprawie. Gromadziła dowody i opinie biegłych. W międzyczasie policjant wrócił do pracy.
W poniedziałek (20 grudnia) w Prokuraturze Regionalnej w Łodzi policjant w końcu usłyszał zarzut. Zarzucono funkcjonariuszowi niewłaściwe oraz niezgodne z obowiązującymi zasadami postępowanie z bronią palną. Jak informuje Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi, Sławomir L. prowadził pościg z niezabezpieczoną bronią, trzymając palec prawej dłoni na spuście. - Podczas próby pochwycenia uciekającego, podejrzany użył do tego ręki, w której trzymał przeładowany pistolet, kierując broń w stronę 21-latka, na skutek czego doszło do niezamierzonego wystrzału - mówi Bukowiec. Pocisk przebił klatka piersiową Adama wa wylot. Ojciec Adama nie potrafi tego zrozumieć. - On znał mojego syna, wiele razy z nim rozmawiał, wiedział, gdzie mieszkamy. Dlaczego za nim biegł? Dlaczego strzelił w ogóle? - pyta mężczyzna.
Sławomir L. nie przyznał się do winy, nie chciał składać wyjaśnień oraz odpowiadać na jakiekolwiek na pytania. Nie zastosowano wobec niego żadnych środków zapobiegawczych: ani aresztu, ani dozoru policyjnego, ani poręczenia majątkowego. Policjantowi za to co zrobił grozi 5 lat więzienia.