Tak kończy się historia miłości tej dwójki. Porzucony Dariusz O. nie udźwignął straty ukochanej, więc postanowił ją zabić. Choć, jak sam mówił, wcześniej chciał umrzeć wraz z Danutą, ale mu się nie udało - nie zdążył. Prokuratura nie wierzy w tę wersję wydarzeń. Podczas drugiego dnia procesu przeprosił w sądzie rodzinę zamordowanej i przyznał, że "drugi raz by tego nie zrobił".
Chciał zabić i zabił. Emocjonujący proces Dariusza O.
Do tragedii doszło 16 listopada 2021 roku w jednym z mieszkań przy ul. Polnej w Nowych Skalmierzycach koło Kalisza. Mężczyzna zaatakował swoją 56-letnią byłą partnerkę nożem, w wyniku czego kobieta zmarła na miejscu. Wcześniej Dariusz O. dokładnie się przygotował. Przyniósł ze sobą świecę, nóż i krzyż - miały symbolizować miłość i pożegnanie. Tych dwoje mieszkało niedaleko siebie, byli parą po sąsiedzku. Do czasu, aż Danuta znalazła sobie nowego partnera i odtrąciła Dariusza.
W sądzie podniesiono wątek niepełnosprawności zabójcy - jest głuchoniemy. Zdaniem adwokata największym zdarzeniem z dzieciństwa, które odcisnęło na nim piętno był wypadek, w wyniku którego stracił słuch. - Wychowywał się w rodzinie, miał braci, ale nie mógł uczestniczyć w zabawach, rozmowach, słuchaniu muzyki - mówił na sali rozpraw. Według niego, zawinił proces socjalizacji, który nie nauczył go podstawowej zasady społecznej - nie zabijaj. Ale prokuratura nie dała temu wiary. Podobnie sąd: "Chciał zabić i zabił. Uderzał nożem w brzuch, klatkę piersiową a więc w te miejsca, które mają znaczenie dla funkcjonowania człowieka. Stopień winy jest wysoki. Zrobił to z zimną krwią, w sposób przemyślany i zaplanowany" - powiedział sędzia Marek Urbaniak.
Więcej o sprawie: Nowe Skalmierzyce: Zapalił świecę, postawił krzyż i zabił Danutę. „Broniła się. Przestałem, kiedy upadła”
Przed zabójstwem poszedł do kościoła
- Byłem też w kościele, dzięki czemu poczułem spokój - tak Dariusz O. relacjonował dzień poprzedzający morderstwo. Wziął też wolne w pracy i obejrzał mecz. Opowiadał, że tak naprawdę po wszystkim sam chciał odebrać sobie życie, ale śledczy opiniując materiał dowodowy zaprzeczyli tej teorii. - W mojej ocenie pojawienie się policji spowodowało pozorowane ruchy zranienia siebie nożem w brzuch. Te rany, które sobie zadał były powierzchowne i nie zagrażały jego życiu. Zachowanie oskarżonego wskazuje na zamiar przemyślany i precyzyjne zaplanowanie – stwierdziła prokurator. - Kim jest oskarżony i za kogo się uważa, że dał sobie prawo do zadecydowania o tym, czy pokrzywdzona może być szczęśliwa, żyć u boku innej osoby. Nikt nie dał mu prawa, żeby odebrać najcenniejszą wartość, jaką jest życie - dodała.
Obrońca wnioskował o 12 lat więzienia, prokuratura o 25. Sąd zdecydował o 15 latach za kratkami z możliwością starania się o przedwczesne zwolnienie po 10. Dariusz O. podtrzymywał, że nie chce być w więzieniu. - Nie mam kontaktu z innymi więźniami, czuję się odizolowany, nie pozwalają mi oglądać telewizji – powiedział na zakończenie procesu.