Wszystko zaczęło się w listopadzie ubiegłego roku na jednym z osiedli w Jarocinie. - Dostaliśmy zawiadomienie, że ktoś zakłóca ciszę nocną - mówi st. aspirant Agnieszka Zaworska z miejscowej policji. Patrol pojechał na miejsce, ale nikogo w mieszkaniu, z którego dochodziły dźwięki nie zastał. - Nie wiedzieliśmy, czym było spowodowane to pukanie - dodaje policjantka. Wizyta mundurowych nic nie dała. Hałasy były w dzień i w nocy. Raz walenie, raz stukanie. Mieszkańcy nie mogli spać, bali się, nie rozumieli całej sytuacji. Tajemnicze i przerażające dźwięki i dramat mieszkańców jako pierwszy opisał portal jarocinska.pl. - To były bardzo różne dźwięki - opisuje Paweł Niewiadomski. Jednym razem było to jakby uderzanie ręką w ścianę. Innym razem jakimś metalowym przedmiotem. Niektóre uderzenia były bardzo rytmiczne, jak uderzenia w bęben na stadionie. Hałas roznosił się po całej okolicy. Zdesperowani lokatorzy sprowadzili nawet do bloku dwóch egzorcystów, wróżkę i bioenergoterapeutę. Niczego nie znaleźli, niczego nie stwierdzili.
Działać zaczęła także spółdzielnia i policja. - Przesłuchujemy świadków, mamy kontakt z nadzorem budowlanym - mówi Zaworska, która konkluduje, że wnioski mundurowi mają takie, że jest to albo celowe działanie człowieka albo problem z instalacją w budynku. Prezes spółdzielni Paweł Niewiadomski zapewnia, że wszystko zostało sprawdzone. - Wdrożyliśmy działania, żeby poznać źródło tych dźwięków. Wykluczyliśmy wszystkie możliwości związane z instalacją czy konstrukcyjne. Sprawdziliśmy naprawdę wszystko - mówi Niewiadomski. Dźwięki ustały po tym, jak sprawą zainteresowały się media - najpierw lokalne, a potem ogólnopolskie. - Naszym zdaniem za te odgłosy był odpowiedzialny człowiek. I ta osoba się już przestraszyła - mówi prezes spółdzielni.