Do dramatu doszło w niedzielę, 6 grudnia przed godz. 15.00 w jednym z mieszkań przy ul. 17 Stycznia w Lesznie.
- Z racji, że nie było wolnego zespołu ratownictwa medycznego, zostaliśmy zadysponowani pod wskazany adres. Strażacy przystąpili do udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy, również przy użyciu defibrylatora zewnętrznego - mówi dziennikarzom portalu mł. kpt. Szymon Kurpisz, oficer prasowy leszczyńskich strażaków.
ZOBACZ: Nie było wolnej karetki, ZMARŁO 13-letnie DZIECKO. Dramat w Lesznie
Dramatyczna akcja strażaków trwała do momentu, kiedy na miejscu zjawił się lekarz. 13-latkowi nie udało się jednak pomóc. Chłopiec zmarł.
Jednak pojawiło się pytanie, czy 13-latek by żył, gdyby pogotowie było pierwsze?
Sprawa śmierci chłopca trafiła do prokuratury
Jak informuje TVN 24, Prokuratura Rejonowa w Lesznie wstępnie zakłada, że w sprawie 13-latka nie zawinili ani strażacy, ani pogotowie. Śledczy chcą ustalić, co było dokładną przyczyną śmierci chłopca. Odpowiedź ma dać sekcja zwłok.
Polecany artykuł: