Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
Jak informuje TVN24/PAP, w środę 2 grudnia odbył się pogrzeb Kacpra, który zderzył się z koniem. Do wypadku doszło 25 lipca br. w Elżbietkowie, gdy spłoszone zwierzę wpadło na drogę tuż przed opla astrę, którego prowadził 23-latek, doprowadzając do zderzenia. Koń zginął na miejscu, a dwaj pasażerowie auta również odnieśli obrażenia. W najcięższym stanie był jednak Kacper, który został zabrany śmigłowcem LPR do szpitala we Wrocławiu. Kilka dni temu, po 4 miesiącach walki o życie mężczyzna zmarł. Jego zgon może mieć teraz poważne konsekwencje dla właściciela zwierzęcia.
Jak informuje TVN 24/PAP, prokuratura w Gostyniu, która prowadzi śledztwo dotyczące zderzenia auta prowadzonego przez Kacpra z koniem, może teraz zmienić swoją decyzję sprzed kilku miesięcy. Spłoszone zwierzę w feralną noc zrzuciło 37-latka, który znajdował się dodatkowo pod wpływem alkoholu - miał 2,3 promila. Prokuratura w Gostyniu postawiła mu zarzuty dotyczące doprowadzenia do zderzenia konia z samochodem osobowym, ale poszkodowany w wypadku w Elżbietkowie, czyli Kacper, wtedy jeszcze żył.
- Postępowanie cały czas trwa. Oficjalnie prokuratura nie otrzymała jeszcze dokumentacji w sprawie śmierci 23-letniego poszkodowanego. Czekamy na materiały z ośrodka, w którym przebywał ten mężczyzna. Na pewno zostanie powołany biegły, który ustali, czy przyczyną śmierci były obrażenia związane z wypadkiem. Dopiero po otrzymaniu takiej opinii prokurator będzie mógł zdecydować, czy należy zmienić kwalifikację czynu i zmienić zarzuty, czy też nie - mówi TVN 24/PAP Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jeśli zarzuty dla właściciela konia, z którym zderzył się Kacper w Elżbietkowie, nie ulegną zmianie, mężczyźnie będzie groziło do 8 lat więzienia.