Jak informuje RMf FM, na fermie lisów w Durzynie pod Krotoszynem, gdzie zwierzęta przeżywały prawdziwy horror, znajdowało się 260 tych zwierząt i 14 jenotów. O podejrzanym miejscu Powiatowy Lekarz Weterynarii dowiedział się od jednego ze strażników miejskich, dlatego na fermie pojawiła się kontrola. Okazało się, że jej właścicielką jest ciężarna kobieta, której mąż przebywa w więzieniu. Miała ona przewieźć zwierzęta do ferm spełniających wymogi hodowlane, informując Powiatowego Lekarza Weterynarii, gdzie trafią lisy. Tego jednak nie zrobiła.
Jak informuje RMF FM, po tym jak kontrolerzy opuścili fermę lisów w Durzynie pod Krotoszynem, gdzie zwierzęta przeżywały prawdziwy horror, właścicielka zamiast wywieźć zwierzęta postanowiła je uśpić. Zrobiła to prawdopodobnie dlatego, że próbowała jeszcze sprzedać je na futra. Jej zamiary uprzedziła jednak druga kontrola, która pojawiła się na fermie lisów po kilku dniach. Dzięki temu udało się ocalić 68 z 274 zwierząt. 50 lisów trafiło do fermy niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego, a pozostałe, tak jak wcześniej informowaliśmy, zabrało Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które szuka dla nich nowego domu.