Ta historia jest smutna i przerażająca jednocześnie. Alicja B. chociaż była zaręczona, zdradziła swojego narzeczonego z innym mężczyzną. Gdy zorientowała się, że jest w ciąży z kochankiem, rozpoczęła realizować swój chory plan. Wmawiała narzeczonemu i rodzinie swojej i jego, że jest chora. Znalazła chorobę, która tłumaczyła powiększający się brzuch.
- Udawało jej się oszukać rodzinę, bo mówiła, że ma mięśniaki, a otoczenie nie dopytywało o szczegóły - mówił sędzia Paweł Spaleniak, przewodniczący składu sędziowskiego z Sądu Okręgowego w Poznaniu. W internecie szukała informacji, jak przebiega poród w domu.
ZOBACZ: Ukrywała ciążę, noworodka zostawiła w SZAFIE. Horror pod Rawiczem [NOWE FAKTY]
Gdy w lipcu ubiegłego roku rano poczuła bóle porodowe, nikomu o niczym nie powiedziała. Przygotowała sobie lusterko i nożyczki. Lusterko ustawiła tak, żeby obserwować akcję porodową i widzieć, kiedy pojawi się główka dziecka. Rodziła w swoim pokoju, w tajemnicy i ciszy.
Matka poza domem, a w szafie ZWŁOKI noworodka. Horror w Miejskiej Górce
Gdy maluszek był już na świecie, nożyczkami przecięła pępowinę. Nie przytuliła jednak noworodka do piersi, ale roztrzaskała mu głowę o podłogę. - Biegły stwierdził, że kobieta kilkukrotnie uderzyła głową dziecka o płaską powierzchnię - mówił sędzia Spaleniak. Z zimną krwią schowała ciało noworodka w szafie.
Chciała wszystko ukryć, ale się przeliczyła, bo mocno krwawiła i potrzebowała pomocy lekarza. Wezwała pogotowie. Gdy dotarła do szpitala, dla lekarza było jasne, że przed chwilą kobieta urodziła dziecko. Do jej domu ruszył patrol policji. Długo nie mogli odnaleźć dziecka, dopiero Alicja B. pokazała im, gdzie ukryła synka. W sądzie próbowała wszystkich przekonać, że chciała urodzić dziecko w tajemnicy, ale w szpitalu i tam je zostawić i oddać do adopcji.
Sąd jej w to nie uwierzył. - Działanie oskarżonej w dniu zdarzenia nie było związane z przebiegiem porodu i wina oskarżonej nie budzi wątpliwości - uzasadniał wyrok Spaleniak. Chociaż obrońca Alicji B. Wskazywał na skutki stresu pourazowego, biegły psychiatra przypominał, że stres taki pojawia się po urazie, a nie w jego trakcie.
Polecany artykuł:
Sąd zasądził też na rzecz biologicznego ojca zabitego dziecka, który dowiedział się o chłopcu dopiero od prokuratora, 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny.