To się nigdy nie powinno wydarzyć! Alicja K. razem ze swoimi przyjaciółmi tak bardzo chciała jechać nad Zalew Blewązka w Kobylej Górze, że wsiadła do auta Dawida P. Mieli jechać nad popularne jezioro, które rozlewa się na malowniczym terenie wśród Wzgórz Ostrzeszowskich. Niestety dla Alicji była to ostatnia droga…
Do celu nie mieli już daleko. Niestety w krwiobiegu Dawida P. buzował alkohol. Mężczyzna wcisnął gaz do dechy i jechał na złamanie karku. W Ligocie na łuku drogi nagle w jednej sekundzie auto wypadło z drogi. - Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, wjechał do przydrożnego rowu i kilkukrotnie dachował – wyjaśnia Martyn Kowalczyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej w Ostrzeszowie. Huk gniecionej blachy rozszedł się po okolicy. Mimo że w luksusowym aucie wybuchły poduszki i kurtyny powietrzne dla jednej z pasażerek - droga nad jezioro okazała się być ostatnią…
Wypadku nie przeżyła Alicja K. - Alicja była spokojną i grzeczną dziewczyną, bardzo dobrze się uczyła w liceum i była bardzo lubianą dziewczyną - mówią znajomi nastolatki.
Jej koledzy i kierowca zostali zabrani do szpitala, ale na szczęście nic poważnego im się nie stało.
Szybko okazało się, że Dawid P. nie tylko w ogóle nie powinien wsiadać za kółko, bo nie ma prawa jazdy, ale też był pijany. - Miał ponad 0,5 promila alkoholu we krwi - mówi Kowalczyk. - Usłyszał już zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym - mówi Bogna Michalak z Prokuratury Rejonowej w Ostrzeszowie. Dziś zapadnie decyzja, czy trafi do aresztu.