Każdy, kto choć raz odwiedził Kleczew lub był tam tylko przejazdem z pewnością widział ogromną koparkę czerpakową, która stała się atrakcją turystyczną miasta. Nie sposób przeoczyć tego 300-tonowego kolosa, który stoi niedaleko ronda na wyjeździe w kierunku Wilczyna czy Ślesina. Mieszkańcom Kleczewa trudno wyobrazić sobie, że mogłaby ona zniknąć z krajobrazu miasta. Jak przekazał w rozmowie Radiem SuperNova burmistrz Kleczewa, Mariusz Musiałowski, pojawiła się oferta zakupu koparki przez Kolumbijczyków. Oferują 2 miliony złotych.
- Jest to faktycznie bardzo korzystna oferta, ale raczej z niej nie skorzystamy. Nie wszystko jest na sprzedaż. Traktujemy to po prostu jako pomnik, jako element naszego dziedzictwa kulturowego. To jest symbol tego regionu. Tutaj przez kilkadziesiąt lat węgiel był wydobywany. Ostatnia tona wyjedzie z kopalni w pierwszym kwartale przyszłego roku - wyjaśnił.
Wiekowa, ale wciąż działa
Maszyna, choć została wyłączona z użytku w 2010 roku, a na wjeździe do Kleczewa stanęła kilka lat później, jest w bardzo dobrym stanie i wciąż mogłaby być wykorzystywana do eksploatacji. - To jest fenomen tej maszyny, że ją można rozebrać, przewieźć w dowolne miejsce i ona dalej będzie funkcjonować. Oczywiście, wymagałoby to pewnych nakładów finansowych. Natomiast z racji tego, że to urządzenie kiedyś pracowało, jest możliwość przywrócenia go do użytkowania - przyznał burmistrz Musiałowski.
Jak udało nam się dowiedzieć, koparka miałaby trafić do kolumbijskiej kopalni. Potencjalni inwestorzy będą jednak musieli obejść się smakiem. Koparka póki co zostaje w Kleczewie.
Nietypowa atrakcja turystyczna
Koparka SchRs 315 powstała w 1964 roku w NRD i już rok później trafiła do odkrywki Kazimierz Południe pod Koninem. Maszyna mierzy 34,5 m długości i 15 m wysokości, a waży 333 tony. Pracowała przez 45 lat i choć nie należy do demonów prędkości - w minutę pokonuje zaledwie 8 m, w tym czasie wydobyła około 57 mln ton węgla. Swoją służbę zakończyła na odkrywce Kazimierz Północ. Kiedy koparka trafiła do Kleczewa, od razu zdecydowano, że stanie się niecodzienną atrakcją turystyczną. Teren wokół maszyny został ogrodzony, pojawiły się ławeczki i tablice informujące o jej historii.