Kalisz: Matka wskoczyła do rzeki ratować synka. Jej zwłoki znaleźli strażacy
Nikt nie przypuszczał, że w pięknym miejskim parku, niedaleko kaliskiego teatru, może dojść do takiego dramatu, a rzeka pochłonie życie matki, ratującej swojego synka. Tragedia rozegrała się o godzinie 17.00, we wtorkowe popołudnie (27 czerwca). Taisa S. była ze swoim synkiem na spacerze. Opiekowała się nim codziennie, oddawała mu całe swoje serce. Siedzieli sobie na ławce i delektowali się piękną pogodą. Niestety chłopiec w pewnym momencie pobiegł w stronę Prosny. Uwielbiał wodę. Nie wiadomo, czy chciał do niej wejść, czy poślizgnął się i wpadł do rzeki. W tym miejscu w parku, skarpa mocno opada, więc być może chłopiec, nie zdawał sobie sprawy, że jest tam głęboko.
- Gdy ich mijaliśmy, siedzieli jeszcze na ławce. W pewnym momencie usłyszałam krzyk, odwróciłam się i zobaczyłam, że chłopiec jest w rzece - opowiada pani Patrycja, która była świadkiem dramatu. Taisa momentalnie ruszyła synowi z pomocą. - Matka wskoczyła za synem, żeby go ratować - mówi "Super Expressowi" Edyta Marciniak z kaliskiej policji.
Chłopiec miał na tyle szczęścia, że wyszedł z Prosny o własnych siłach. Niestety kobieta zniknęła pod wodą. W tym miejscu rzeka jest bardzo zdradliwa. To stare koryto rzeki i w niektórych miejscach jest bardzo głęboko. Do tego Prosna ma wartki nurt i wiry, które są bardzo niebezpieczne. Chociaż do wody wskoczył przypadkowy mężczyzna, nie udało mu się odnaleźć kobiety.
- Na miejsce od razu ruszyła straż pożarna, pogotowie ratunkowe i policja - mówi Marciniak. Po ponad godzinie potwierdził się najgorszy scenariusz - strażacy odnaleźli ciało matki 13-letniego chłopca. Lekarz stwierdził jej zgon. - Prowadzimy czynności pod nadzorem prokuratora. Ciało kobiety zabezpieczono do sekcji - mówi Marciniak.