Kalisz. Taisa utonęła ratując Wiktorka, osierociła szóstkę dzieci. Tak zareagowali świadkowie
27 czerwca po południu Taisa (42 l.) wybrała się z 13-letnim synem, Wiktorem na spacer. Chłopiec lubił wodę, więc kiedy zobaczył rzekę Prosnę, śmiało ruszył w jej kierunku. Chłopiec poślizgnął się i wpadł do wody. Matka skoczyła za nim. O ile chłopakowi udało się wydostać o własnych siłach z wody, o tyle jego mama nie wypłynęła. Na miejscu pojawiły się służby. Niestety, ciało 42-latki zostało wyłowione z rzeki. Lekarz stwierdził zgon. Kobieta osierociła szóstkę dzieci. Wychowywała je sama. Trójka z nich jest nieletnia. O losie rodziny zadecyduje sąd.
Tymczasem w mediach pojawiła się relacja kobiety, która była świadkiem całego zajścia. Pani Patrycja rozmawiała o zdarzeniu ze stacją TVN. Była jedną z trzech kobiet, które widząc, co się stało, postanowiły zainterweniować. - Jedna z nas zajęła się wezwaniem służb ratowniczych, a druga pobiegła do pobliskiej restauracji prosić o pomoc. Nikt z siedzących przy kawie mężczyzn nie podniósł się. Siedzieli i patrzyli, mówili, że nie potrafią pływać. Próbowałam zatrzymywać rowerzystów, ale też odmawiali pomocy, niektórzy to nawet słuchawek z uszu nie zdjęli. 200 metrów od miejsca zdarzenia trenowali kajakarze. Pomimo naszych krzyków nie usłyszeli nas - opowiedziała. Jej zdaniem Taisę można było uratować. Po jakimś czasie zareagowało dwóch mężczyzn. Jeden z nich wskoczył nawet do wody, ale było za późno. Finał w tym przypadku okazał się tragiczny.