Ojciec 3-letniej Helenki ma zaburzenia osobowości?
Do rodzicielskiego porwania 3-letniej Helenki doszło w niedzielę 13 listopada w Wolicy pod Kaliszem (woj.wielkopolskie). Dziewczynka wraz z mamą wracały ze spaceru w lesie, gdy próbowały wsiąść do zaparkowanego samochodu
W tym czasie podeszło do niej trzech mężczyzn, wśród nich ojciec dziecka, którzy usiłowali wyrwać z jej rąk córkę. Kiedy kobieta próbowała uciekać z córeczką na rękach, napastnicy przewrócili ją, wyrwali dziecko, wsiedli do samochodu i odjechali. Zdaniem matki dziewczynki uprowadzenie było dobrze zaplanowane. Świadek zdarzenia widział, jak mężczyźni po przejechaniu odcinka drogi, przesiedli się do innego pojazdu.
Anna Kończal boi się o życie córki i swoje. Jak twierdzi kobieta, Bartosz M., jest zdolny do wszystkiego. Matka 3-latki ma nadzieję, że sąd w Ostrowie Wlkp. szybko podejmie decyzję o zabezpieczeniu losu dziecka. Policja dostarczyła już wszystkie dokumenty do sądu w celu "rozpatrzenia sytuacji osoby małoletniej".
Rodzice 3-letniej Helenki są w trakcie rozwodu. Mama dziewczynki wniosła o pozbawienie męża praw rodzicielskich i zakaz zbliżania się do niej. Jej mąż został też skazany za znęcanie nad nią, ale wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
- Biegli stwierdzili, że ma zaburzenia osobowości. Cechuje go niepohamowany gniew i agresja, nie potrafi przewidzieć swoich czynów, nie umie uczyć się na błędach, odczytywać emocji ludzkich i nawiązywać reakcji. Swoje dobro zawsze przedkłada nad dobro innych, nie odczuwa strachu i empatii - odczytała fragment opinii biegłych matka dziewczynki.
To nie było pierwsze uprowadzenie 3-letniej dziewczynki
Helenka wraz z rodzicami mieszkała wcześniej w Austrii. Kobieta wraz z córką wróciły do Polski, ponieważ pani Anna boi się ojca dziewczynki.
- To jest wykształcony człowiek, ma tytuł doktora z biotechnologii, ale coś z nim jest nie tak – przekazał w rozmowie z PAP dziadek trzylatki.
Bartosz M. skontaktował się z kaliską policją dwukrotnie. Pierwszy kontakt nastąpił po kilku godzinach od uprowadzenia drogą elektroniczną. Przysłał wiadomość, w której poinformował, że córka jest pod jego opieką. Za drugim razem zadzwonił osobiście.
- Powtórzył, że dziecko jest z nim i na tyle, na ile można było, usłyszeliśmy głos dziecka. Nie chciał jednak powiedzieć, gdzie się znajduje - przekazała st. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzeczniczka kaliskiej policji.
Kobieta odzyskała córeczkę w Niemczech. W akcji towarzyszyli jej ojciec, szwagier i jego kolega. - W nocy wyruszyliśmy do Austrii; sądziliśmy, że tam wywiózł dziecko. Po drodze, to było w Gliwicach, dowiedzieliśmy się, że przebywa w hostelu na terenie Niemiec w odległości 50 km od granicy z Polską. Pod wskazany adres zajechaliśmy na godz. 3 w nocy. Czekaliśmy w samochodzie do rana, kiedy wyjdzie z córeczką z pokoju – powiedziała matka dziewczynki.
Okazja do odebrania dziewczynki nadarzyła się dopiero, gdy Bartosz M., szedł z dzieckiem na śniadanie. Helenka, gdy tylko zobaczyła matkę, krzyknęła do niej i wyciągnęła rączki. Kobieta szybko ją złapała. Niestety, nie obyło się bez przykrych sytuacji. Ojciec dziecka, rzucił się na jej matkę, przewrócił na ziemię i zaczął kopać. Odciągnęli go mężczyźni towarzyszący kobiecie, dzięki temu bezpiecznie wróciła do samochodu już z córką.
Mężczyzna uprowadził córkę już kiedy miała 22 miesiące. Wtedy udało mu się przetrzymać dziecko przez 19 dni. Próbował to zrobić też w maju i czerwcu bieżącego roku. Po tych zdarzeniach dziewczynka jest pod opieką psychologa dziecięcego, ponieważ przestała mówić, trwało to dwa miesiące. Na widok obcych ludzi reagowała lękiem, krzykiem i wymiotami.
Kobieta planuje złożyć zawiadomienie o pobiciu mnie przez męża.
- Boję się go. Jestem pewna, że on nie spocznie, będzie chciał się zemścić. Jest zdolny do wszystkiego - powiedziała przerażona kobieta.