Pierwszy sklep pan Andrzej założył ze swoją żoną. To był sklep z ubraniami. W połowie lat 90-tych wyklarowało się, że kupiec będzie handlował odzieżą dla hip-hopowców. Wszystko przez… córki. - Interesowałyśmy się subkulturą hip hopową i nasi kuzyni jeździli na deskach – mówi Katarzyna Grabiec, jedna z czterech córek pana Andrzeja. Mężczyzna dodaje, że sklep był całym życiem jego żony. - Ja tylko asystowałem – mówi skromnie. Pani Ewa sponsorowała konkurs breakdancowy „Battle of the Year” i została okrzyknięta matką chrzestną konińskiego hip hopu. Gdy kobieta w ubiegłym roku zmarła, uczczono ją nawet muralem.
Pan Andrzej po śmierci żony został sam i w życiu, i w sklepie. W biznesie bardzo odczuł skutki pandemii koronawirusa. Przestali go odwiedzać starzy klienci. Obroty spadły. Pojawiła się myśl o zamknięciu sklepu… Na szczęście o panu Andrzeju dowiedziała się grupa „Dziadkowie biznesu”, która wspiera seniorów w walce o klientów i pozostanie w tych trudnych czasach na rynku. Informacja dotarła też do słynnego rapera PEJI, który również apeluje o wsparcie dla handlarza.
Dlatego w panu Andrzeju pojawiła się nadzieję, że nie będzie musiał zamykać swojego sklepu. Wciąż, z optymizmem, zaprasza do siebie na zakupy. - Mam towar, który nie ustępuje temu co jest w sieci. Są uniwersalne spodnie i koszulki, wszystko zgodne z trendami. To wysokiej jakości odzież, przez 40 lat nie miałem żadnej reklamacji – podkreśla pan Andrzej.
Sklep pana Andrzeja mieście się w Koninie, przy Al. 1 Maja 19/B. Otwarty jest od poniedziałku do piątku od 12 do 17 oraz w soboty od 11 do 14. Pana Andrzeja można też wesprzeć w internetowej zbiórce - TUTAJ.