Suknia ślubna czekała na Martynę od roku. Miało być piękne wesele, będzie pogrzeb
Ten ślub miał być jak z bajki, bo i oni byli wyjątkowo szczęśliwą i piękną parą. Miały być wyznania miłości, dużo gości, udekorowany kościół, piękna, biała, długa suknia... Martyna wszystko miała dokładnie zaplanowane, bo już dwa lata wcześniej była na targach ślubnych i dokładnie obmyślała każdy szczegół tego wyjątkowego dnia. Pandemia pokrzyżowała jednak plany młodych. Martyna P. i Bartosz W. chcieli, żeby ich szczęściem cieszyły się całe ich rodziny, a że są liczne, postanowili przesunąć datę ślubu. Długą, białą suknię kupioną w salonie w Poznaniu Martyna musiała odwiesić do szafy. - Jeszcze będzie musiała chwilkę poczekać - napisała 26-latka na swoim internetowym profilu. Wieczór panieński także miała zorganizowany rok temu. Przyjaciółki zabrały ją w urokliwe miejsce, apartament na wodzie niedaleko Krakowa. Martyna na zdjęciach wyglądała kwitnąco. Tak bardzo cieszyła się na ten dzień...
ZOBACZ: Świeca. Zginęli dzień przed ślubem. Teraz spoczną w jednym grobie
Świeca: Martyna i Bartek zginęli dzień przed weselem. Wstrząsające szczegóły wypadku
Niestety 24 godziny przed uroczystością postanowili jechać jeszcze do sali weselnej pod Odolanowem. W drodze powrotnej wydarzyła się tragedia. Ich samochód wpadł pod nadjeżdżającą ciężarówkę. - Wszczęte zostało śledztwo w tej sprawie - mówi Super Expressowi Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Jedna z hipotez mówi, że przez śliską nawierzchnię auto najpierw zahaczyło o pobocze, wpadło w poślizg i dostało się pod koła ciężarówki. Uderzenie było tak silne, że Citroen, którym podróżowali narzeczeni wypadł z drogi w pole kukurydzy i przewrócił się na bok. Niestety życia Martyny i Bartosza nie udało się uratować. - Żaden z pojazdów uczestniczących w zdarzeniu nie miał wideorejestratora, dlatego będzie potrzeba zaangażowania biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków, żeby odtworzyć jego dokładny przebieg - mówi Meler.
Na co dzień Bartosz z Martyną mieszkali w Poznaniu, gdzie pracowali, ale ślubować mieli w parafii Martyny w Niedźwiedziu pod Ostrzeszowem (woj. wielkopolskie). Bartosz obronił doktorat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Był specjalistą zajmującym się piwem rzemieślniczym. - Bartosz był wyjątkowym chłopakiem. Sumienny, pracowity, rozważny i bardzo mądry. Zakochał się w Martynie i byli bardzo szczęśliwi. Wszyscy jesteśmy załamani tą tragedią - mówi Włodzimierz Szymkowiak, nauczyciel i trener Bartosza.