W połowie maja do mieszkanki Turku zadzwoniła kobieta podająca się za jej wnuczkę i oświadczyła, że jej tata czyli zięć zgłaszającej spowodował wypadek, w którym ranna została kilkunastoletnia dziewczyna.
ZOBACZ: W Kaliszu powstanie rondo turbinowe. Co to oznacza dla kierowców?
- Oszustka poinformował, że sprawca wypadku jest w areszcie i żeby z niego wyszedł trzeba wpłacić 120 tys. zł. Pokrzywdzona oświadczyła, że posiada w domu 20 tys. zł. Rozmówczyni zaaranżowała przekazanie pieniędzy rzekomej aplikantce adwokackiej, która przyszła po pieniądze do miejsca zamieszkania kobiety. Dodatkowo oszuści nakłonili pokrzywdzoną, aby zaciągnęła pożyczkę. Kobieta odebrała pieniądze z banku i pojechał taksówką do Konina, gdzie miała przekazać drugą cześć pieniędzy. Jednak z uwagi na to, że rozładował się jej telefon nie miała kontaktu z oszustami. Dzięki temu nabrała wątpliwości i nie przekazała kolejnej części pieniędzy oszustom - wyjaśnia rzecznik policji.
W trakcie rozmowy telefonicznej z oszustką osoba ta nie miała żadnej wiedzy o rodzinie, imionach i nazwiskach oraz relacjach rodzinnych, jednak w toku rozmowy uzyskała te informacje od pokrzywdzonej.
Polecany artykuł: