W niedziele 31 stycznia 2020 r. policjanci z posterunku w Kobylinie zostali poinformowani o kradzieży kościelnej skarbonki, która znajdowała się przy wyjściu z kościoła.
- Funkcjonariusze przyjęli zawiadomienie od księdza i natychmiast zajęli się tą sprawą. Ustalili i przesłuchali świadków również osoby które mogły uczestniczyć we mszy świętej. Funkcjonariusze spośród osób uczestniczących we mszy świętej wytypowali potencjalną osobę podejrzaną - wyjaśnia rzecznik mundurowych.
ZOBACZ: Przez siedem lat GWAŁCIŁ malutką dziewczynkę. Był jej bliskim krewnym!
Natychmiast pojechali więc do domu 51-letniego mieszkańca Kobylina, którego podejrzewali o to, że po zakończeniu mszy świętej ukradł skarbonkę z kościoła. Był to trafny trop. W dodatku zastali mężczyznę „na gorącym uczynku” podczas niszczenia dowodu kradzieży.
- Mężczyzna rąbał siekierą skarbonkę skradzioną z kościoła na swojej posesji w pomieszczeniu – kotłowni, na małe kawałki. Prawdopodobnie w celu pozbycia się dowodu kradzieży - dodaje policja.
Mężczyzna przyznał się do kradzieży drewnianej skarbonki z kobylińskiego kościoła. Podczas rozmowy z tym mężczyzną okazało się, że brał udział we mszy świętej, a po mszy ukradł skarbonkę.
51-latek odpowie za kradzież z włamaniem, gdyż ukradł zamkniętą, zabezpieczoną skarbonkę, do której następnie się włamał, by wyjąć z niej pieniądze. Mieszkaniec Kobylina był w stanie nietrzeźwości w momencie zatrzymania dlatego został zatrzymany i umieszczony w policyjnym pomieszczeniu dla osób zatrzymanych.
W kościelnej skarbonce było około 40-50 złotych. Po wytrzeźwieniu mężczyźnie przedstawiono zarzut kradzieży z włamaniem do którego się przyznał.
Mieszkańcem Kobylina zajmie się sąd, który może orzec karę nawet pozbawienia wolności do lat 10.