Karolina Miśta była pogodną i zawsze uśmiechniętą dziewczyną, której chęć pomocy zarażała wszystkich wokół. Już od liceum angażowała się w szeregi Szkolnej Drużyny Sanitarnej, gdzie zdobyła autorytet wśród ludzi o podobnym przysposobieniu. Była zaangażowana w działalność grupy ratownictwa PCK w Kielcach, którą kontynuowała później w Krakowie, gdzie studiowała. Ta dziewczyna o złotym sercu planowała również wyjazd do Kirgistanu w ramach wolontariatu misyjnego, prowadzonego w Krakowie przez jezuitów. Przed podróżą potrzebowała poduczyć się języka rosyjskiego, czego podjął się Ukrainiec Vova Romanyshyn, przebywający wtedy na stypendium. Ostatecznie zostali oni bardzo szczęśliwą parą, planowali nawet zaręczyny we wspólne urodziny, niestety Karolina nie doczekała tej pięknej chwili.
W dniu katastrofy, Karolina przebywała w Krakowie. Miała wtedy ostatni egzamin na studiach, a wieczorem imprezę, której byłą współorganizatorką. Jako, że w tym dniu, jej najmłodszy brat miał urodziny, będący akurat w Krakowie jej tata - właściciel firmy transportowej, zabrał córkę do domu. Zachowało się kilka zdjęć uśmiechniętej Karoliny jak kroiła tort. Rodzina wspomina dziewczynę jako radosną, pozytywną, energiczną, mającą nadzwyczajną chęć niesienia pomocy innym. Po urodzinach młodszego brata, starszy brat zawiózł Karolinę na stację, ponieważ chciała wrócić chociaż na końcówkę swojej imprezy w Krakowie. W ostatniej chwili zdążyła, wsiadła do pociągu i udała się po bilet.
Polecany artykuł:
Dziewczyna poszła do pierwszego wagonu, usiadła na jednym z siedzeń. To właśnie początek składu uległ największemu zniszczeniu w katastrofie pod Szczekocinami. Chwilę później w pociąg Karoliny uderzył nadjeżdżający z przeciwnej strony skład. 25-latka nie miała szans. Była jedną z 16 ofiar śmiertelnych przerażającej katastrofy, do której doszło przed 10 laty.