Lilianka, mimo że przeżyła raptem niespełna dwa latka, wiele nacierpiała się w krótkim życiu. Przeszła wiele cyklów agresywnej chemioterapii, a także operację usunięcia guza i pobranie komórek macierzystych do autoprzeszczepu. Operacja się udała, większość powierzchni śmiertelnie groźnego guza została wycięta. Następnym etapem leczenia była immunoterapia przeciwciałami anty-GD2. Terapia miała sprawić, że wszelki ślad po nowotworze zniknie, ale niestety los chciał inaczej. Straszna choroba zaatakowała ponownie, agresywny nowotwór, który rujnował organizm maleństwa przez minione miesiące, zadał dziewczynce śmiertelny cios. W niedzielę, 11 października, malutka mieszkanka Starachowic zmarła.
- O godz. 4:20 rano otworzyły się bramy niebios i Lilianka Majzner dołączyła do grona naszych Wojowników w anielskich skrzydłach. Nasz ukochany Motylek teraz już nie czuje bólu i cierpienia. Pozostawił go tutaj na ziemi - poinformowała Fundacja Kolorowe Motyle.
Polecany artykuł:
Maleństwo przez ostatnie dni było w ciężkim stanie. Lilianka opuściła szpital w środę, 7 października, ostatnie chwile życia spędziła we własnym domu, gdzie cieszyła się rzadkimi momentami szczęścia w objęciach rodziców. Ci, do samego końca, czekali na cud. Życie napisało jednak tragiczny scenariusz.