Staszowscy funkcjonariusze już od jakiegoś czasu podejrzewali, że 57-latek z gminy Łubnice może mieć coś wspólnego z kłusownictwem. W poniedziałek policjanci postanowili sprawdzić, czy ich przypuszczenia są prawdziwe i złożyli wizytę mężczyźnie. Prawda bardzo szybko wyszła na jaw - w mieszkaniu znajdowały się pozostałości martwego zwierzęcia i "sprzęt" do kłusowania.
Po chwili kłusownik w asyście policjantów poszedł do lasu, w którym zastawiał swoje sidła. Na miejscu znajdowało się pięć pułapek wykonanych z metalowych linek. Nielegalny łowczy wyjaśniał policjantom, że do prowadzenia procederu zmusiła go sytuacja finansowa, a konkretnie brak pieniędzy na mięso ze sklepu.
Smakosz mięsa dzikich zwierząt musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami zaspakajania głodu. Nielegalne polowania mogą wiązać się z nawet 5-letnią odsiadką za kratami!