O północy 75 lat temu, statek SS Kielce płynął przez wody kanału La Manche, na pokładzie frachtowca znajdowała się amunicja dla armii amerykańskiej. Tuż przed północą coś jednak poszło nie tak i statek zderzył się z płynącym z Londynu brytyjskim parowcem Liberty. Kilkanaście minut później należący do Żeglugi Polskiej statek poszedł na dno. Licząca 35 osób załoga została odratowana. Wrak statku osiadł w kanale La Mache, po latach wynajęto firmę, która zdecydowała o podwodnym wysadzeniu niszczejącego na dnie statku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Koronawirus w Świętokrzyskiem. Młodzi ludzie pod respiratorami, wiele nowych przypadków, kolejne ZGONY!
- Są relacje mówiące o potężnym wybuchu i wielkiej fali, którą on spowodował, co przeraziło niektórych mieszkańców. Jak jednak było - o tym się zapewne dziś już nie dowiemy. Resztki Kielc zostały na dnie - mówi w rozmowie z Radiem eM Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc.
Statek został zwodowany w Pennsylvania Shipyards Inc w Beaumont we wrześniu 1943 jako "Edgar Wakeman", jeszcze na wczesnym etapie wyposażania zdecydowano o przekazaniu frachtowca Polsce na mocy porozumienia Lend-Lease Act. Nieduży statek służbę pod polską banderą rozpoczął 12 marca 1944 roku, wykorzystywany był przez niecałe dwa lata. Co ciekawe - to nie jedyny w historii Żeglugi Polskiej statek o nazwie Kielce, jaki pływał po międzynarodowych wodach. W 1952 roku w ramach reparacji wojennych Polska Żegluga Morska w Szczecinie dostała statek niemiecki, którego spotkał zdecydowanie łaskawszy los niż imiennika. Te Kielce przewoziły polskie towary po całym świecie aż do 1975 roku.