W puli Urzędu Marszałkowskiego było 40 mln zł do dyspozycji firm, których obroty zauważalnie spadły z powodu pandemii koronawirusa. Każdy przedsiębiorca, w zależności od wielkości biznesu, zatrudnianych pracowników czy poziomu strat, mógł liczyć na dotację w kwocie od 23 do ponad 150 tys. zł. Urzędnicy, podczas rozdysponowania środków, przyjęli zasadę "kto pierwszy ten lepszy". Kiedy konkurs ruszył okazało się jednak, że z powodu wysokiej liczby chętnych padły serwery. Rekrutację do programu trzeba było zatem zorganizować jeszcze raz. Drugie podejście okazało się udane, ale z dofinansowania cieszyli się tylko nieliczni.
Polecany artykuł:
Jak podaje Onet, sekretarz województwa świętokrzyskiego postanowił sprawdzić, czy pracownicy Urzędu Marszałkowskiego albo ich rodziny korzystali z dotacji dla przedsiębiorców dotkniętych pandemią COVID-19, a jeśli tak - czy nie można mówić o stronniczości lub interesowności. Wyniki kontroli dowiodły, że pięciu pracowników urzędu i 11 członków rodziny urzędników okazało się beneficjentami programu.
- W chwili obecnej każdy przypadek jest indywidualnie analizowany, następnie będą podejmowane odpowiednie decyzje i wyciągane konsekwencje. Do tego czasu możemy oceniać tę sytuację jedynie w kategoriach etycznych - komentuje na łamach Onetu Agnieszka Kołacz-Sarnowska, rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach.