Do zdarzenia doszło w czwartek, ok. godz. 18:00. Kieleccy mundurowi zauważyli na ul. Zimnej skradzione przed niespełna 24 godzinami osobowe audi.
Policjanci chcieli ustalić, czy feralny pojazd to faktycznie skradziony samochód. Chwilę przed próbą wylegitymowania kierowcy, auto gwałtownie odjechało taranując dwa radiowozy i policjanta. Jeden z mundurowych był zmuszony oddać strzał ostrzegawczy. Niedługo potem policja ujęła 35-letnią kobietę oraz dwa lata młodszego mężczyznę. Trzecia osoba uciekła.
Polecany artykuł:
Mundurowi bardzo szybko ustalili personalia zbiega, a informacja o ucieczce trafiła do wszystkich jednostek na terenie Polski. Intensywna praca i drobiazgowe działania pozwoliły ustalić, że podejrzany przebywa na terenie Sukowa. Funkcjonariusze udali się do podkieleckiej miejscowości, gdzie bardzo szybko wytypowano odpowiadającego rysopisem mężczyznę.
Tam rozegrały się absurdalne sceny.
- Napotkany przez mundurowych przy jednym ze sklepów mężczyzna początkowo twierdził, że nie ma żadnych dokumentów i podał dane. Funkcjonariusze nabrali podejrzeń co do prawdomówności awanturnika, gdyż szybko okazało się, że mężczyzna którego dane podawał wygląda zupełnie inaczej - informuje sierż szt. Karol Macek z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
Podczas weryfikacji tożsamości mężczyzny zaczął on zachowywać się coraz dziwniej - twierdził, że dokuczają mu różne dolegliwości. Policjanci nie dali wiary pokrętnym tłumaczeniom i 30-latek został zatrzymany.
- Śledczy z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu ustalili, że zatrzymany ukradł audi, biorące udział w zdarzeniu w Kielcach, a ponadto kierował niemieckim autem i potrącił policjanta. To nie była jedyna kradzież na koncie mężczyzny - podkreśla Karol Macek.
Mężczyzna z Sukowa to najprawdopodobniej miłośnik marki audi. Według funkcjonariuszy, oprócz czwartkowego wybryku, 30-latek z Sukowa ma na swoim koncie kradzież samochodu tej samej marki, a ponadto przynajmniej dwukrotnie ukradł paliwo ze stacji benzynowych oraz tablice rejestracyjne.
O jego przyszłości zadecyduje sąd.