Przyjście na świat chorego chłopca nie było zaskoczeniem dla jego 17-letniej wówczas mamy. Dziewczyna usłyszała diagnozę, która zabrzmiała jak wyrok. U chłopczyka zdiagnozowano wadę rozwojową polegającą na zaniku tkanki mózgu. Rozpoznanie brzmi brutalnie: wodogłowie wrodzone towarzyszące schizencefalii prawej półkuli mózgu. Padaczka objawowa, wiotkie porażenie czterokończynowe.
Młoda matka nie udźwignęła ciężaru i niedługo po narodzinach Igorka zrzekła się praw rodzicielskich do chłopca. Na szczęście troskliwą opieką otoczyli Igorka jego dziadkowie. Ci jednak borykają się z problemami finansowymi.
- On się urodził 12 grudnia 2018 roku, a ja już dwa tygodnie później miałam opiekę prawną nad nim. Ona nie chciała się nim zajmować, bardzo ją nie interesowało to dziecko. Jak byłam w ciąży z Olą, z jego matką, lekarz mi powiedział w 5. miesiącu ciąży, że jest rak szyjki macicy i żebym usunęła ciążę ze wszystkim, a ja powiedziałam „nie”! I to jest przykre, że teraz odeszła - nie ukrywa żalu do córki na antenie Polsat News pani Aneta.
Dziadkowie chłopca, pani Aneta i pan Edmund, żyją bardzo skromnie, nie mają żadnego stałego źródła dochodu. Ich jedyne środki na życie to 450 zł miesięcznie z ośrodka pomocy społecznej. To ledwo wystarcza na podstawowe potrzeby, nie wspominając o specjalistycznym leczeniu, którego wymaga chłopiec.
Stan Igorka jest tak poważny, że chłopczyk wymaga całodobowej opieki!
Fundacja "Bo w nas jest moc" prowadzi zbiórkę funduszy na pokrycie kosztów związanych z leczeniem, rehabilitacją, dojazdami do szpitala i utrzymaniem poważnie chorego Igorka z Krzczonowic.
Możesz mu pomóc POD TYM ADRESEM!
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express - KLIKNIJ tutaj!