Ta straszna historia zaczęła się 28 listopada 2021 roku, gdy policjanci znaleźli osiem martwych zwierząt na terenie gminy Łoniów. Podejrzanym o ich zabicie był 35-letni mężczyzna, który miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Funkcjonariusze ustalili, że pieski przekazała mu pod opiekę 31-letnia mieszkanka Sandomierza. Po upływie dwóch dni miał on poinformować ją, że padły ofiarami dzikich zwierząt leśnych i siedem z ośmiu z nich niestety nie żyje.
Polecany artykuł:
- Kobieta przyjechała na miejsce i gdy zobaczyła zwłoki siedmiu psów, najprawdopodobniej spowodowała śmierć ósmego. Policjanci przeprowadzili szereg czynności, które pozwoliły ustalić, że martwe zwierzęta nie padły ofiarą dzikich zwierząt, a najprawdopodobniej zginęły z ludzkiej ręki - informowała wówczas policja.
Jak podaje kielecka "Wyborcza", za okrutną zbrodnie, winny czynu Mariusz W. został skazany na półtora roku bezwzględnego więzienia. Oprócz tego ma zakaz posiadania zwierząt przez 10 lat, a jego wyrok został podany do publicznego wglądu, gdzie będzie widniał miesiąc. Mężczyzna musi także zapłacić po tysiąc złotych nawiązki na rzecz trzech fundacji zajmujących się ochroną praw zwierząt. Katarzyna Z., która jest odpowiedzialna za zabicie ósmego z piesków, dostała karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz pięcioletni zakaz posiadania zwierząt i 3 tysiące złotych nawiązki. Morderczy przyjaciele muszą też zapłacić po 840 złotych za koszty procesu. Wyrok, który pod koniec lutego zapadł w Sądzie Rejonowym w Sandomierzu, jest nieprawomocny.