Policjanci ze świętokrzyskiej grupy SPEED w czwartek rano kontrolowali prędkość pojazdów na drodze wojewódzkiej w podkieleckich Chęcinach. W pewnym momencie funkcjonariusze zauważyli pędzącą na złamanie karku hondę. Po chwili laserowy miernik wskazał, że samochód porusza się z prędkością 111 km/h, w obszarze, gdzie można jechać najwyżej "siedemdziesiątką".
- Mundurowi dali sygnał kierującemu do zatrzymania się do kontroli drogowej, jednakże ten miał inne plany. Policjanci usłyszeli jak zredukował bieg, zwiększył obroty silnika, po czym salwował się ucieczką w kierunku drogi ekspresowej S-7 - informuje Artur Majchrzak z biura prasowego Świętokrzyskiej Policji.
Uciekinier kierował się w stronę Warszawy, stale zwiększając prędkość. Policjanci jednak nie zamierzali dać za wygraną i konsekwentnie gonili hondę. W pewnym momencie ścigany samochód osiągnął prędkość ponad 200 km/h.
Kierowca kontynuował swój szaleńczy rajd, co i rusz zmieniając kierunek i pas ruchu, czy zapewne próbował zmylić mundurowych. Pościg nie trwał długo, bo uciekający kierowca postanowił wyeliminować samego siebie, kończąc "przygody" w przydrożnym rowie.
Po tym, jak ucieczka hondy zakończyła się w rowie, kierowca auta został doprowadzony przez policję do radiowozu. Tam wyszło na jaw, że pojazd prowadził 21-latek z Kielc.
Po chwili okazało się ponadto, że młody mężczyzna jest poważnie pijany - alkomat wskazał 1,5 promila alkoholu w wydychanym przez niego powietrzu.
Teraz 21-letni kielczanin musi zmierzyć się z poważnymi konsekwencjami. Grozi mu nawet do 5 lat więzienia.