Zdarzenie miało miejsce we wtorkowy wieczór (24 listopada). Rodzina mężczyzny przekazała policjantom, że od pewnego czasu nie ma żadnego kontaktu z 48-latkiem. Bliscy nie mogli wejść do domu, ponieważ posesji pilnował czujny i bezwzględny amstaff.
Na miejsce wezwano odpowiednie służby - Pies nie był agresywny. Strażakom udało się go przeprowadzić i zamknąć w jednym z pomieszczeń - mówił dla Polsat News Mariusz Czapelski, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Końskich. - W kolejnym pomieszczeniu strażacy razem z policjantami znaleźli ciało poszukiwanego 48-latka - dodał. Zwłoki przekazano do badań sekcyjnych. Były już w stanie głębokiego rozkładu, bez ręki i głowy. Zabezpieczono jednak wszystkie części. Rozczłonkowanemu ciału przyjrzeli się biegli. Jak podaje RMF FM, wstępne ustalenia posekcyjne wskazują, że do zgonu doszło z przyczyn naturalnych. - Obrażenia istniejące na zwłokach nie zostały spowodowane przez osobę trzecią, a najprawdopodobniej przez psa - przekazał dziś PAP-owi Sebastian Mróz, zastępca prokuratora rejonowego w Końskich. - Zostały spowodowane od trzech do czterech dni po śmierci mężczyzny.
Czworonoga przekazano pod opiekę do schroniska. Szczegóły sprawy wciąż są wyjaśniane.