Wracali z wesela, zginęli w wypadku
Senior rodu Zenon (+72 l.), jego synowa Agnieszka (+38 l.), syn Paweł (+44 l.), ich syn Adrian (+19 l.) i jego przyjaciółka Kasia (+ 18 l.) zginęli w przerażającym wypadku, jaki miał miejsce na drodze krajowej nr 9 w Boksycce. Wspomniana piątka wraz z jedynym ocalałym z wypadku, 16-letnim Ernestem wracała z wesela. W niedzielę (28 maja) nad ranem w osobowego fiata punto, którym kierował Zenon, wjechał pijany i naćpany kierowca mercedesa - Piotr M. W jednej chwili pięć osób straciło życia. Ernest ocalał, ale nadal przebywa w szpitalu. Sprawcy grozi 12 lat więzienia. Piotr M. do aresztu nie trafi, bowiem sąd uważa, że nie pozwala na to jego stan zdrowia.
Pogrzeb ofiar wypadku w Boksycce
W piątek we Wszechświętych pożegnano 18-letnią Kasię. Dziewczyna skończyła dopiero liceum. Młoda, ambitna, inteligentna 18-latka z pewnością nie przypuszczała, że wesele odbywające się w ostatni weekend maja będzie jej ostatnim w życiu. Dzień po pogrzebie Kasi pożegnano czwórkę pozostałych ofiar. Zenon, Agnieszka, Paweł i Adrian zostali pożegnani w ich rodzinnej wsi Szewna. W sobotę, 3 czerwca do miejscowego kościoła przyszły prawdziwe tłumy. Błękitne niebo otworzyło się dla tragicznie zmarłych ofiar wypadku w Boksycce.
- W tej chwili ciężko opisać uczucia, które są w naszych sercach. Takiego wydarzenia w tej parafii jeszcze nie było, ale wierzymy w opatrzność i miłość bożą. Dlatego dzisiaj chcemy dziękować Bogu za ich życie. Za to dobro, które pozostawili - mówił ksiądz sprawujący mszę. - Ludzkie słowa nie są w stanie wyrazić uczuć, które wypełniają nasze serca. Patrząc się na te urny widzimy jeszcze twarze. Słyszymy ich głosy. To już przeszłość - powiedział duchowny.
Podczas pogrzebu nie zabrakło emocji. Młode osoby wychodziły z kościoła, jedna z nich zalała się łzami. Starsza kobieta potrzebowała pomocy medycznej. Tragedia, jaka spotkała rodzinę z Szewnej, poraziła swoją skalą całą lokalną społeczność. Mieszkańcy wsi mówili, że jak żyją takich tłumów na miejscowym cmentarzu nie było.
Grób ofiar wypadku w Boksycce
Po mszy cztery urny z prochami ofiar zostały przeniesione na pobliski cmentarz. Grób usytuowany jest u podnóży wzgórza, na którym znajduje się nekropolia. Zenon, Agnieszka, Paweł i Adrian spoczęli w jednej mogile. Grób zakryła kołdra z kwiatów. Wśród nich znajdowały się zdjęcia ofiar wypadku. Trudno uwierzyć, że w jednej chwili zginęła niemal cała rodzina. - Cudowni ludzie. Rodzinni, trzymali się razem - wspominali zmarłych znajomi.