Jeżeli na ostatniej prostej nie będzie komplikacji, mała Hania Terlecka już niebawem, 28 stycznia, wyleci za ocean. Stawką dalekiej podróży jest życie maleństwa. Walka nie będzie łatwa i potrwa długo - dziewczynka będzie pod opieką profesora Jonathana L. Finleya ze szpitalu pediatrycznego w Ohio.
Malutka dziewczynka nie będzie operowana w USA, po zebraniu kwoty rodzice postanowili zdementować pojawiające się wcześniej informacje.
Jak podkreślają rodzice, celem zbiórki od początku było specjalistyczne leczenie chemioterapią celowaną.
- Hania operację już miała - tutaj w Polsce. Guz został wycięty, ale pojawiły się przerzuty, dlatego jedyną metodą leczenia jest niezwykle mocna chemia celowana - wyjaśnia na łamach "Echa Dnia" ojciec Hani.
Nieprawdą jest również informacja, jakoby chore maleństwo miało lecieć do USA rządowym samolotem, w rzeczywistości poleci tak zwaną podniebną karetką, w której będzie doświadczona ekipa lekarzy i wyposażenie jak na OIOM-ie. Leczenie będzie długie i skomplikowane, potrwa przynajmniej pół roku.
Polecany artykuł:
Koszt tego wylotu to aż 100 tys. dolarów!
6 procent z zebranych ponad 6 milionów trafi na konto fundacji Się Pomaga.
Wojna z ciężką chorobą o życie Hani wciąż trwa, teraz rozpoczyna się długa i decydująca bitwa!