31-latek z Ukrainy miał sporo pecha, ale to nie zwalnia go z odpowiedzialności za tragedię, do której doszło w Strawczynku. Zmarła 56-letnia kobieta, która została przywieziona przez kierowcę busa do pracy. Nieszczęśliwa sekwencja zdarzeń sprawiła, że do tragicznego w skutkach wypadku. Ukrainiec wiedział, że w busie nie działa hamulec, a mimo to ruszył w trasę. Kiedy chciał zaparkować pojazd, podkładał pod koło klocek, który miał zatrzymać auto przed ewentualnym cofnięciem się. Feralnego dnia 4 stycznia 2019 roku w Strawczynku Serhij. F. Zostawił busa z działającym silnikiem na stromym podjeździe. W pewnym momencie wysiadająca pasażerka zaczęła mieć kłopoty z opuszczeniem miejsca.
CZYTAJ TEŻ: Walentynki w kinie? Te kina w Kielcach otwierają się już 12 lutego! [LISTA]
Kiedy kierowca był po drugiej stronie auta, bus zaczął się staczać. Widząc to, jedna z kobiet wyskoczyła z pojazdu. Nic jej się nie stało, ale po chwili podobną czynność postanowiła wykonać druga z kobiet. Wtedy doszło do tragedii. Kiedy jej głowa znajdowała się na wysokości drzwi, bus uderzył w budynek, a przesuwane drzwi w 56-latkę. Kobieta nie przeżyła wypadku. Serhij F. na sali się nie stawił. Mężczyzna nie odpowiadał za spowodowanie wypadku drogowego, lecz za nieumyślne spowodowanie śmierci. Wszystko przez to, że do tragedii doszło nie na drodze, lecz na prywatnej posesji.
ZOBACZ TEŻ: Ciężko chora Monika potrzebuje drogiego leku, który DZIAŁA! Dlaczego nie jest refundowany w Polsce?
W konsekwencji Ukrainiec usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Musi ponadto wpłacić 2 tysiące złotych rodzinie zmarłej z tytułu odszkodowania oraz 5 tysięcy złotych na Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej. Wyrok nie jest prawomocny.